Perspektywa Reiko - Aki
Perspektywa Rukii - Taka-chan
***
Rukia
wstała. Spuściła głowę zasłaniając twarz włosami i szybkim krokiem ruszyła w
stronę wyjścia, zwinnie wymijając Uruhę. Po wydostaniu się na korytarz zaczęła
biec z nadzieją, że wraz z opuszczeniem mieszkania przyjaciółki posępne myśli
jej nie dopadną. Stało się jednak inaczej. Od razu po wyjściu na zewnątrz dość
szybko dopadła ją świadomość, iż zachowała się jak panna lekkich obyczajów.
Takie zachowanie nie przystoi kobiecie takiej jak ona. Z pewnej siebie Rukii,
znów stała się małą, zakompleksioną Ruru-chan. Jej charakter cechował się pewną
słabością, a mianowicie gdy tylko zawiodła samą siebie, nagięła swe zasady,
nagle zwalały się na nią wszystkie jej życiowe klęski, gwałtownie sprowadzając
ją na ziemie. Nie mogła powiedzieć, że to podcina jej skrzydła, gdyż pozbyła
się ich w szczenięcych latach. Porównywała to więc do bestialskiego odebrania
miotły, dzięki której jeszcze unosiła się między obłokami. Po jej porcelanowych
policzkach spłynęły pojedyncze kryształowe łzy, które powoli zaczęły zmywać jej
idealnie nałożony makijaż. Nie zważała na to, że z każdą kolejną minutą coraz
bardziej przypominała dziewczynkę z jakiegoś tandetnego, amerykańskiego
horroru. Szła przed siebie ignorując przerażone spojrzenia innych ludzi oraz
fakt, że sama może się zgubić w tak dużym mieście. Pragnęła być jak najdalej od
Reiko.
Reiko
całkiem zdezorientowana nagłą ucieczką Rukii, rozejrzała się po kuchni i
dopiero później przypomniała sobie, że nie jest tu całkiem sama. Z powrotem się
zmieszała wstając z podłogi. Musiała teraz sama tłumaczyć zaistniałe zajście.
Wyszło na to, że dopiero gdy za oknem było już całkowicie ciemno wróciła do
domu. Przebrała się od razu w podkoszulkę i szare spodnie od pidżamy, po czym
usadowiła w fotelu. Siedziała tak wpatrując się w ścianę, aby poukładać sobie
wszystko co zdarzyło się w domu Uru. Poczuła ogromną pustkę, sama nie wiedziała
jak to nazwać. Czyżby tęskniła za Rukią? Było jej głupio, że zaczęła się do
niej dobierać, jakby chodziło jej tylko o seks. Nie chciała aby to wyglądało
jak jej poprzednie kręcenie z innymi dziewczynami. Rozmyślając nad tym sama nie
wiedziała, kiedy. Nazajutrz obudziła się z potwornym bólem kręgosłupa
wywołanym niewygodną pozycją podczas snu,
który uniemożliwiał trochę swobodne poruszanie się. Postanowiła go trochę
rozciągnąć. Po porannych ćwiczeniach,
pierwszym co zrobiła było wzięcie notatnika i telefonu do ręki.
Poprzedniego dnia przed opuszczeniem domu przyjaciółki, Uru podała jej numer do
czarnowłosej. Wpisała go w komórkę i nacisnęła zieloną słuchawkę.
Resztę
dnia, jak i noc Ru przesiedziała na drzewie wiśni na łące, która powoli stawała
się jej ulubionym miejscem. Na spokojnie analizowała zaistniałą sytuację.
Zadziwił ją fakt, jak szybko pozbyła się poczucia winy, choć poczucie własnej
wartości nadal miała gwałtownie poniżej normy. Wypełniała ją prowadząca do
agonii pustka, której nie była w stanie wypełnić żadną materialną rzeczą.
Doszła do wniosku, że brakuje jej dziewczyny, której jeszcze kilka godzin temu
była zdolna oddać dziewictwo. Westchnęła cicho.
Po zapadnięciu zmierzchu zaczęła podziwiać nocne niebo, które w tym rejonie pozostawało bez żadnej skazy. W dodatku z górnych konarów drzewa ciała niebieskie wydawały się mniej odległe. Spostrzegawcze oko Ru bez problemu wyłapało proste konstelacje, z którymi we wczesnym dzieciństwie zapoznał ją dziadek. Mała i wielka niedźwiedzica, Kasjopeja, Smok, Orion, Ryby... Po chwili swój wzrok przeniosła na tarczę księżyca. Był on idealnie okrągły, co oznaczało, że tej nocy była pełnia. Niespodziewanie przez głowę Ru przebiegło stare, chińskie powiedzenie, mówiące, że gdy spogląda się na księżyc w tym samym czasie, co ukochana osoba, ich drogi mimo wielu trudności i dystansu prędzej czy później się zejdą. Skarciła się myślach. To było niedorzeczne. Reiko pewnie już dawno smacznie spała, na dobre zapominając o jej osobie. Podkuliła nogi, oparła o nie głowę, po czym powoli wpadła w objęcia Morfeusza.
Około dziewiątej rano obudziły ją delikatne wibracje dobiegające z jej torebki, przez które o mały włos nie spadła z drzewa. Pokrzepiająco poklepała się po policzkach, wygrzebała telefon i nie patrząc na to, kto dzwoni odebrała go.
- Moshi moshi...?
Po zapadnięciu zmierzchu zaczęła podziwiać nocne niebo, które w tym rejonie pozostawało bez żadnej skazy. W dodatku z górnych konarów drzewa ciała niebieskie wydawały się mniej odległe. Spostrzegawcze oko Ru bez problemu wyłapało proste konstelacje, z którymi we wczesnym dzieciństwie zapoznał ją dziadek. Mała i wielka niedźwiedzica, Kasjopeja, Smok, Orion, Ryby... Po chwili swój wzrok przeniosła na tarczę księżyca. Był on idealnie okrągły, co oznaczało, że tej nocy była pełnia. Niespodziewanie przez głowę Ru przebiegło stare, chińskie powiedzenie, mówiące, że gdy spogląda się na księżyc w tym samym czasie, co ukochana osoba, ich drogi mimo wielu trudności i dystansu prędzej czy później się zejdą. Skarciła się myślach. To było niedorzeczne. Reiko pewnie już dawno smacznie spała, na dobre zapominając o jej osobie. Podkuliła nogi, oparła o nie głowę, po czym powoli wpadła w objęcia Morfeusza.
Około dziewiątej rano obudziły ją delikatne wibracje dobiegające z jej torebki, przez które o mały włos nie spadła z drzewa. Pokrzepiająco poklepała się po policzkach, wygrzebała telefon i nie patrząc na to, kto dzwoni odebrała go.
- Moshi moshi...?
Usłyszawszy
głos dziewczyny siedziała przez chwilę w milczeniu zastanawiając się, czy
zacząć od zapytania ją o wczoraj. Wybiła tę myśl szybko z głowy. Zapewne by się
wtedy szybko rozłączyła, zamiast wyjaśnić jej nagłą ucieczkę.
- Rukia? To ja Reiko, chciałam cię o coś zapytać... - wzięła głęboki wdech oczekując reakcji. Chodziła wokół stolika lekko zestresowana, sama nie wiedząc czemu. Postanowiła, że nie odezwie się nic na temat tego, co między nimi zaszło tylko przejdzie do jej głównego powodu zatelefonowania.
- Rukia? To ja Reiko, chciałam cię o coś zapytać... - wzięła głęboki wdech oczekując reakcji. Chodziła wokół stolika lekko zestresowana, sama nie wiedząc czemu. Postanowiła, że nie odezwie się nic na temat tego, co między nimi zaszło tylko przejdzie do jej głównego powodu zatelefonowania.
O
mało co nie upuściła telefonu. Spięła się lekko, kurczowo trzymając gałęzi, aby
w razie czego nie spaść w dół i nie zrobić sobie krzywdy.
- Um... Tak Rei...ko? - ledwo co powstrzymała się od zdrobnieniem jej imienia. Starała się, aby jej głos brzmiał naturalnie, co nie wychodziło zbyt dobrze. Można było uchwycić w nim charakterystyczne dla długiego płaczu drżenie. Po raz kolejny przeklęła się w myślach. Jak tak dalej pójdzie, stanie się to dla niej rutyną.
- Um... Tak Rei...ko? - ledwo co powstrzymała się od zdrobnieniem jej imienia. Starała się, aby jej głos brzmiał naturalnie, co nie wychodziło zbyt dobrze. Można było uchwycić w nim charakterystyczne dla długiego płaczu drżenie. Po raz kolejny przeklęła się w myślach. Jak tak dalej pójdzie, stanie się to dla niej rutyną.
- Miałabyś
czas żeby dzisiaj się spotkać? Coś przegryźć, obejrzeć lub się przejść gdzieś? -
czuła się jakby zapraszała kogoś na swoją pierwszą randkę. Nigdy nie sprawiało
jej problemu umawianie się, jak chciała to chciała, a jak nie to nie. Z Rukią
było całkowicie inaczej. Przejmowała się tym czy będzie chciała, ponieważ Reiko
pragnęła się z nią spotkać i spędzić czas. Nie wiedziała czy coś z tego będzie,
ale była pewna, że będzie potrzebowała czasu jeśli dziewczyna coś do niej
poważniejszego czuje.
Lekko
zdziwiła się na tę propozycję. Może rzeczywiście w starym, chińskim gadaniu
tkwi ziarno prawdy...?
- Że też pytasz... Always. - na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Nie odkładając telefonu, powoli zaczęła schodzić z drzewa. Nagle usłyszała chrupnięcie gałązki, na której postawiła jedną z nóg. Po raz pierwszy od dawna grawitacja postanowiła pokazać swą potęgę, ciągnąc ciało Ru ku ziemi. Z jej ust popłynęła wiązanka przekleństw.
- Że też pytasz... Always. - na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Nie odkładając telefonu, powoli zaczęła schodzić z drzewa. Nagle usłyszała chrupnięcie gałązki, na której postawiła jedną z nóg. Po raz pierwszy od dawna grawitacja postanowiła pokazać swą potęgę, ciągnąc ciało Ru ku ziemi. Z jej ust popłynęła wiązanka przekleństw.
Uśmiechnęła
się i od razu zerwała na równe nogi. Chciała już zapytać o godzinę i miejsce
spotkania, gdy nagle usłyszała falę przekleństw ze strony rozmówcy. Zdziwiła
się, ponieważ nie wiedziała czy to do niej bądź kogoś innego.
- Rukia... Wszystko w porządku?
- Rukia... Wszystko w porządku?
Dzięki
kurczowemu trzymaniu się pnia, jedynymi szkodami, jakich doznała Rukia były
wszechobecne otarcia. Czerwień krwi idealnie komponowała się z jej bladą skórą.
- Tak, ale... Grawitacja to suka. - wysyczała po chwili.
Najbardziej ucierpiały jej kolana i łydki, oraz wewnętrzna strona rąk.
- Tak, ale... Grawitacja to suka. - wysyczała po chwili.
Najbardziej ucierpiały jej kolana i łydki, oraz wewnętrzna strona rąk.
Powstrzymała
się od parsknięcia śmiechem, zamiast tego głośno odchrząknęła. Ostatnie zdanie
było zabawne, chociaż nie powinna się zaśmiać. Rukia może się o coś potknęła,
albo otarła, więc nie wypadało tego zrobić.
- Tooo... Gdzie i o której ci pasuje?
- Tooo... Gdzie i o której ci pasuje?
Westchnęła
cicho.
- Wiesz, że nie znam dobrze miasta, więc jedynym miejscem z którego możemy wyjść, jest mój dom.
Otrzepała się z liści, płatków, pyłków oraz drobnych kawałków kory, po czym powolnym krokiem ruszyła w drogę powrotną. Przed wyjściem musiała się jeszcze ogarnąć. Po przepłakanym dniu musiała wyglądać gorzej niż śmierć.
- Wiesz, że nie znam dobrze miasta, więc jedynym miejscem z którego możemy wyjść, jest mój dom.
Otrzepała się z liści, płatków, pyłków oraz drobnych kawałków kory, po czym powolnym krokiem ruszyła w drogę powrotną. Przed wyjściem musiała się jeszcze ogarnąć. Po przepłakanym dniu musiała wyglądać gorzej niż śmierć.
Westchnęła
cicho.
- Wiesz, że nie znam dobrze miasta, więc jedynym miejscem z którego możemy wyjść, jest mój dom.
Otrzepała się z liści, płatków, pyłków oraz drobnych kawałków kory, po czym powolnym krokiem ruszyła w drogę powrotną. Przed wyjściem musiała się jeszcze ogarnąć. Po przepłakanym dniu musiała wyglądać gorzej niż śmierć.
- Wiesz, że nie znam dobrze miasta, więc jedynym miejscem z którego możemy wyjść, jest mój dom.
Otrzepała się z liści, płatków, pyłków oraz drobnych kawałków kory, po czym powolnym krokiem ruszyła w drogę powrotną. Przed wyjściem musiała się jeszcze ogarnąć. Po przepłakanym dniu musiała wyglądać gorzej niż śmierć.
-
Wyrobisz się w półtorej godziny? - zapytała, a następnie podała jej dokładny
adres. Totalnie zapomniała o tym, że blondynka nie ma zielonego pojęcia o tym,
gdzie mieści się jej mieszkanie. Znały się dokładnie jeden dzień, a czuła,
jakby spędziła z nią kilka dobrych lat.
Aby się wyrobić w czasie przyspieszyła kroku. Zieleń trawy zaczęła zastępować monotonna szarość miejskich budynków.
Aby się wyrobić w czasie przyspieszyła kroku. Zieleń trawy zaczęła zastępować monotonna szarość miejskich budynków.
-
...pewnie. No to do zobaczenia .- od razu po rozłączeniu się zaczęła jeść swoje
śniadanie. Przeniosła się z jedzeniem do łazienki, w międzyczasie przebierając
rzeczy. Po jakiejś godzinie wyszła gotowa z domu z kartką, na której znajdywał się adres
zamieszkania Rukii. Znalezienie tej ulicy zajęło jej więcej czasu niż pierwotnie zakładała. Pomimo wszystko znalazła
się przed drzwiami chwilę wcześniej niż powinna. Przeczesała nieogarniętą
czuprynę palcami, po czym spojrzała jeszcze czy nigdzie po drodze się nie
pobrudziła. Jej szara koszula oraz czarne jeans'y były nieskazitelnie czyste.
Niepewnie nacisnęła dzwonek ciekawa czy Rukia już jest gotowa.
Po 15
minutach od zakończenia rozmowy dotarła do swojego mieszkania. Z racji, iż od
dłuższego czasu czuła wręcz wilczy głód, od razu po wejściu udała się do
kuchni, aby przygotować jakąś przekąskę. Zdecydowała się na płatki owsiane z
ciepłym mlekiem i miodem.
Po skończonym posiłki odłożyła brudne naczynie do zmywarki, po czym udała się do łazienki, gdzie o mało co nie zeszła na zawał. Wyglądała gorzej niż myślała. Makijaż oczu idealnie rozpłynął się po jej twarzy, nadając jej szarawy odcień, a rozmazana czerwień szminki skutecznie imitowała zaschniętą krew. Dzięki dodatkowym zadrapaniom na ciele wyglądała jak wycięta z horroru postać kostuchy.
Zaśmiała się cicho przystępując do pozbywania się niechcianej charakteryzacji. Gdy jej twarz powróciła do pierwotnej, nieskazitelnej formy, postanowiła wziąć prysznic. Gorąca woda spływająca po jej ciele była czymś, czego potrzebowała, jednak nie mogła zbyt długo rozkoszować się tą przyjemnością ze względu na goniący ją czas. Szybko obmyła ciało żelem pod prysznic, po czym zaczęła myć włosy. Z żalem stwierdziła, że jej różowy toner znacznie zbladł od jego nałożenia, co oznaczało zbliżającą się wizytę u fryzjera.
Po kolejnych 5 minutach wyszła spod prysznica, szybko wytarła się ręcznikiem. Nałożyła szlafrok i wyszła do sypialni przygotować ubranie wyjściowe. Nie miała czasu na rozmyślanie, co na siebie włoży, więc zdecydowała się na prostą, białą, odrobinę za dużą męską koszulę, czarny krawat i spódnicę przed kolano. Aby zakryć otarcia nałożyła dodatkowo dawno nie noszone pończochy.
Spojrzała na zegarek. Do przyjścia Reiko pozostało jakieś 20 minut, idealnie, aby zdążyła wyrobić się przed czasem z prostym makijażem. Wróciła do łazienki i zaczęła grzebać w kosmetyczce. Wyciągnęła z niej biały puder, eyeliner i czerwoną szminkę. Przyjrzała się sobie w lustrze. Nigdy nie musiała nakładać dużej ilości podkładu. Jej skóra była idealnie gładka. Przypudrowała lekko policzki, następnie zabrała się za kreślenie średniej grubości kreski na powiece. Usta zostawiła na sam koniec. Rubinowa szminka sprawiała, że wydawały się jeszcze większe, pełniejsze i bardziej całuśne.
Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Zdezorientowana wyszła z łazienki. Czyżby Reiko pofatygowała się przyjść wcześniej...? Ru z góry nastawiała się na to, że blondynka znów pojawi się z przynajmniej godzinnym opóźnieniem. Szybko popsikała się perfumami o zapachu cytrusów, po czym podeszła do drzwi wejściowych.
Wzięła głęboki wdech i otworzyła je szeroko.
Po skończonym posiłki odłożyła brudne naczynie do zmywarki, po czym udała się do łazienki, gdzie o mało co nie zeszła na zawał. Wyglądała gorzej niż myślała. Makijaż oczu idealnie rozpłynął się po jej twarzy, nadając jej szarawy odcień, a rozmazana czerwień szminki skutecznie imitowała zaschniętą krew. Dzięki dodatkowym zadrapaniom na ciele wyglądała jak wycięta z horroru postać kostuchy.
Zaśmiała się cicho przystępując do pozbywania się niechcianej charakteryzacji. Gdy jej twarz powróciła do pierwotnej, nieskazitelnej formy, postanowiła wziąć prysznic. Gorąca woda spływająca po jej ciele była czymś, czego potrzebowała, jednak nie mogła zbyt długo rozkoszować się tą przyjemnością ze względu na goniący ją czas. Szybko obmyła ciało żelem pod prysznic, po czym zaczęła myć włosy. Z żalem stwierdziła, że jej różowy toner znacznie zbladł od jego nałożenia, co oznaczało zbliżającą się wizytę u fryzjera.
Po kolejnych 5 minutach wyszła spod prysznica, szybko wytarła się ręcznikiem. Nałożyła szlafrok i wyszła do sypialni przygotować ubranie wyjściowe. Nie miała czasu na rozmyślanie, co na siebie włoży, więc zdecydowała się na prostą, białą, odrobinę za dużą męską koszulę, czarny krawat i spódnicę przed kolano. Aby zakryć otarcia nałożyła dodatkowo dawno nie noszone pończochy.
Spojrzała na zegarek. Do przyjścia Reiko pozostało jakieś 20 minut, idealnie, aby zdążyła wyrobić się przed czasem z prostym makijażem. Wróciła do łazienki i zaczęła grzebać w kosmetyczce. Wyciągnęła z niej biały puder, eyeliner i czerwoną szminkę. Przyjrzała się sobie w lustrze. Nigdy nie musiała nakładać dużej ilości podkładu. Jej skóra była idealnie gładka. Przypudrowała lekko policzki, następnie zabrała się za kreślenie średniej grubości kreski na powiece. Usta zostawiła na sam koniec. Rubinowa szminka sprawiała, że wydawały się jeszcze większe, pełniejsze i bardziej całuśne.
Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Zdezorientowana wyszła z łazienki. Czyżby Reiko pofatygowała się przyjść wcześniej...? Ru z góry nastawiała się na to, że blondynka znów pojawi się z przynajmniej godzinnym opóźnieniem. Szybko popsikała się perfumami o zapachu cytrusów, po czym podeszła do drzwi wejściowych.
Wzięła głęboki wdech i otworzyła je szeroko.
Zobaczywszy
Rukię uśmiechnęła się szeroko na powitanie. Pierwsze co jej do głowy przyszło
to to, czy może ją przytulić bądź cmoknąć w policzek, chociaż sama nie
wiedziała czy czarnowłosej by to odpowiadało po wczorajszym dniu. Po chwili
przyjrzała się dokładnie w co jest ubrana.
- Wow... Wyglądasz ślicznie. - odsunęła się nieco w tył, aby dokładniej jej się przyjrzeć.
- Wow... Wyglądasz ślicznie. - odsunęła się nieco w tył, aby dokładniej jej się przyjrzeć.
Spojrzała
na jej uśmiech. Ostatnio uśmiechnęła się w podobny sposób gdy pocałowała ją
czule. W głębi duszy liczyła, że przywita się z nią w podobny sposób, lecz jej
nadzieje szybko rozwiały się. Blondynka bynajmniej nie chciała wracać do dnia
wczorajszego, lecz zapoczątkować ich znajomość od nowa.
- Dziękuję. - subtelnie odwzajemniła uśmiech i zmierzyła ją wzrokiem. - Ty też niczego sobie. Wejdziesz czy od razu gdzieś idziemy?
Zrobiła krok w tył na wypadek, gdyby Reiko zdecydowała się przycupnąć na chwilę w jej mieszkaniu.
- Dziękuję. - subtelnie odwzajemniła uśmiech i zmierzyła ją wzrokiem. - Ty też niczego sobie. Wejdziesz czy od razu gdzieś idziemy?
Zrobiła krok w tył na wypadek, gdyby Reiko zdecydowała się przycupnąć na chwilę w jej mieszkaniu.
- Wyglądam
tak jak zawsze. - Wzruszyła lekko ramionami po czym weszła do środka. - Możemy
chwilę u ciebie posiedzieć i zdecydować gdzie się wybierzemy.
Nie mogła oderwać od niej wzroku. Z każdą chwilą Rukia wydawała się jej coraz piękniejsza. Miała chęć obdarować ją jakąkolwiek delikatną pieszczotą, jednak wolała to zostawić na pożegnanie, ewentualnie inny moment ich spotkania.
Nie mogła oderwać od niej wzroku. Z każdą chwilą Rukia wydawała się jej coraz piękniejsza. Miała chęć obdarować ją jakąkolwiek delikatną pieszczotą, jednak wolała to zostawić na pożegnanie, ewentualnie inny moment ich spotkania.
- No
to wchodź. - odsunęła się jeszcze trochę, aby ją przepuścić.
Znów czuła na sobie wzrok Reiko, tym razem jednak nie omiatał ją z taką zachłannością i nie pałał pożądaniem. Było w nim coś innego. Nerwowo bez przerwy poprawiała koszulę.
Znów czuła na sobie wzrok Reiko, tym razem jednak nie omiatał ją z taką zachłannością i nie pałał pożądaniem. Było w nim coś innego. Nerwowo bez przerwy poprawiała koszulę.
Zauważyła
jak Rukia poprawia koszulę, więc przysunęła się odrobinę aby zobaczyć jej
twarz. Pochyliła się lekko tak, że miała głowę pod jej twarzą.
- Może daj spokój tej bluzce i pokaż mi gdzie masz salon, czy coś żebyśmy mogły usiąść w spokoju ustalić wszystko, hmm? -nieświadomie patrzyła jej prosto w oczy. Znowu się uśmiechnęła, tym razem delikatniej. Nagle odsunęła się i wyprostowała w oczekiwaniu, że dziewczyna ją gdziekolwiek zaprowadzi żeby nie stały przy drzwiach.
- Może daj spokój tej bluzce i pokaż mi gdzie masz salon, czy coś żebyśmy mogły usiąść w spokoju ustalić wszystko, hmm? -nieświadomie patrzyła jej prosto w oczy. Znowu się uśmiechnęła, tym razem delikatniej. Nagle odsunęła się i wyprostowała w oczekiwaniu, że dziewczyna ją gdziekolwiek zaprowadzi żeby nie stały przy drzwiach.
Speszyła
się lekko, przez co zmrużyła oczy. Od wczoraj ich spojrzenia spotykały się
praktycznie co chwilę. Delikatnie złapała ją za nadgarstek i pociągła w głąb
mieszkania.
- Rozgość się. - machnięciem ręki wskazała na skromnie urządzony salon. Większość jego powierzchni zajmowały regały z mnóstwem książek. Na samym jego środku znajdowała się dwuosobowa kanapa skierowana w stronę powieszonej na ścianie plazmy oraz prostopadle do niej ułożony fotel. Na drobnym stoliku na kawę porozwalane były różne kartki oraz wycinki z gazet. Na ich widok Rukia skrzywiła się lekko.
- Wybacz... Nie posprzątałam. - wymamrotała i podbiegła szybko pozbierać notatki do kupy.
- Rozgość się. - machnięciem ręki wskazała na skromnie urządzony salon. Większość jego powierzchni zajmowały regały z mnóstwem książek. Na samym jego środku znajdowała się dwuosobowa kanapa skierowana w stronę powieszonej na ścianie plazmy oraz prostopadle do niej ułożony fotel. Na drobnym stoliku na kawę porozwalane były różne kartki oraz wycinki z gazet. Na ich widok Rukia skrzywiła się lekko.
- Wybacz... Nie posprzątałam. - wymamrotała i podbiegła szybko pozbierać notatki do kupy.
Szła
cały czas za nią zatrzymując się tuż za jej plecami. Wychyliła się odrobinę
wyglądając przez ramię dziewczyny.
-Co tam masz? - dźgnęła ją delikatnie w bok. - Pokażesz?
-Co tam masz? - dźgnęła ją delikatnie w bok. - Pokażesz?
Wzdrygnęła
się i upuściła kartki, które rozwaliły się po całym pomieszczeniu.
- Nic
takiego...- wyraźnie się speszyła.
Pochyliła
się i szybko przystąpiła do sprzątania bałaganu. Wkopała się w niezłe bagno.
Nie chciała, aby jej teksty dostały się w ręce kogokolwiek.
Usiadła
na ziemi aby pomóc jej w sprzątaniu. Wzięła parę kartek w dłoń zaczynając je
przeglądać. Zauważyła, że są to rysunki i teksty piosenek bądź wiersze. Musiała przyznać, że
Rukia miała talent do tego.
- Jesteś pewna, że nic? - zaśmiała się pod nosem czytając tekst.
- Jesteś pewna, że nic? - zaśmiała się pod nosem czytając tekst.
Popatrzyła
na nią z niemałym zdziwieniem.
-
Zostaw! - wręcz rzuciła się ba dziewczynę wyrywając jej teksty.
- Nie
ma mowy. - poczuła jak traci równowagę, a jej plecy zderzają się z ziemią.
Przytuliła
kartki do piersi i zakryła rękami tak aby utrudnić czarnowłosej wyrwanie ich.
Z ust
Rukii wydobył się stłumiony krzyk. Niebezpiecznie zachwiała się, po czym wraz z
Reiko przewróciła na podłogę. Upadek zamortyzowało ciało dziewczyny, do którego
całkowicie teraz przylegała, co postawiło je obie w dość niezręcznej sytuacji.
Jej policzki oblał rumieniec.
Reiko
nie zwróciwszy uwagi na to, że Rukia na niej leży, dalej ściskała kartki.
Zauważyła jak dziewczyna się zawstydziła, co ją nieco zdziwiło. Westchnęła
cicho i zaczęła wpatrywać się w sufit czekając aż zacznie jej dalej wyrywać
kartki lub po prostu zejdzie z niej. Czarnowłosa była lekka, nie było czuć
takiego ciężaru, który mógłby blondynce przeszkadzać. Co prawda była chudsza od
niej, pomimo wszystko nie czuła aby przygniatała ją mocno do podłogi. Było to
nawet miłe czuć znowu kogoś bliskość chociaż miały zacząć tak jakby od nowa.
Ru
natychmiastowo podniosła się z dziewczyny. Szybko pozbierała pozostałe kartki,
które poskładała w zgrabny stosik i ułożyła na skraju stoika. Swój wzrok
ponownie skierowała na Reiko, która cały czas leżała na podłodze wlepiając swój
wzrok w sufit. Typowo męski strój sprawiał, że gdyby nie małe uwypuklenie na
jej klatce piersiowej, można byłoby powiedzieć, iż jest ona mężczyzną.
Dokładniej, lekko podnieconym mężczyzną. Chcąc przerwać niezręczną ciszę
zapytała blondynki:
- Eee... Chcesz się czegoś napić? Kawa, herbata, kakao, woda?
- Eee... Chcesz się czegoś napić? Kawa, herbata, kakao, woda?
Po
chwili podniosła się do siadu i usadowiła na kanapie.
- Nie, dzięki. - odłożyła pozostałe kartki na stosie.
- Nie, dzięki. - odłożyła pozostałe kartki na stosie.
Wyjęła
z kieszeni telefon, który zaczęła lekko porzucać lub obracać w dłoniach jak
zabawkę, którą pierwszy raz ujrzała.
Westchnęła
cicho pod nosem. Usadowiła się w fotelu obok kanapy i założyła nogę na nogę.
Było jej głupio z powodu zaistniałej sytuacji. Zależało jej na blondynce.
Chciała, aby ich relacje uległy poprawie i były czymś więcej, niż tylko
desperackim szukaniem coraz to nowszych, cielesnych wrażeń. Spuściła głowę, po
czym nerwowo zaczęła miętolić rąbek spódnicy.
Spojrzała
kątem oka na Rukię, która wydawała się podenerwowana albo smutna. Zaczęła
otaczać je dziwna atmosfera, więc blondynka postanowiła zacząć jakoś rozmowę:
- Wiążesz jakąś przyszłość z tym? - wskazała palcem na stos kartek.
- Wiążesz jakąś przyszłość z tym? - wskazała palcem na stos kartek.
Nie
wiedziała nic o dziewczynie, a kiedy zobaczyła te rysunki i teksty piosenek
była coraz bardziej zaciekawiona jej osobą. Zresztą wypadałoby się lepiej
poznać, inaczej nie będzie za bardzo o czym rozmawiać.
-
Tworzę dla siebie. Chociaż... Kiedyś chciałam być mangaką... - mruknęła pod
nosem. - Ale szybko wybiłam sobie ten pomysł z głowy. Potem nadszedł czas, gdy
chciałam związać się z muzyką. Zaczęłam grać na perkusji, gitarze elektrycznej,
potem śpiewać... Ale ten okres również przeminął z wiatrem, choć hobbystyczne
pisanie tekstów zostało mi do dziś.
Zdobyła się na krótkie spojrzenie w stronę Reiko, mając nadzieję, że nie zanudziła ją swoją paplaniną. Wzięła do ręki pierwszy z brzegu tekst i szybko omiotła go wzrokiem.
- Zresztą... Kto chciałby słuchać o samotnej kobiecie na stacji w Tokio*?
Zdobyła się na krótkie spojrzenie w stronę Reiko, mając nadzieję, że nie zanudziła ją swoją paplaniną. Wzięła do ręki pierwszy z brzegu tekst i szybko omiotła go wzrokiem.
- Zresztą... Kto chciałby słuchać o samotnej kobiecie na stacji w Tokio*?
Była
pod wrażeniem słuchając Rukię. Nie sądziła, że dziewczyna miała aż tyle
zainteresowań. Reiko jedynie grała na basie, nie widziała potrzebny aby uczyć
się na innych instrumentach. To było jej prywatną miłością, uwielbiała wprost
grać i wsłuchiwać się w jego dźwięk.
- Może ja bym chciała? I wiele innych osób? - spojrzała na nią z lekkim uśmiechem na twarzy. - Zaśpiewasz mi to?
- Może ja bym chciała? I wiele innych osób? - spojrzała na nią z lekkim uśmiechem na twarzy. - Zaśpiewasz mi to?
Rozwarła
szeroko oczy. Minęło dobre parę lat, odkąd dla kogoś śpiewała. Nigdy nie bała
się występów przed szerszym gronem widzów, mimo to teraz poczuła coś w rodzaju
stresu, dziwnej tremy z którą aż do tej chwili nie miała do czynienia. Co jeśli
zafałszuje? Albo zapląta jej się język tworząc niezrozumiałe wyrazy?
- Może... Najpierw ty o sobie coś opowiesz? - spytała chcąc wymigać się od zaistniałej sytuacji. Próbowała udawać rozluźnioną, mimo to jej spięcie było aż za przesadnie widoczne
- Może... Najpierw ty o sobie coś opowiesz? - spytała chcąc wymigać się od zaistniałej sytuacji. Próbowała udawać rozluźnioną, mimo to jej spięcie było aż za przesadnie widoczne
Siedziała
przez chwilę w milczeniu obserwując Rukię. Nie lubiła za bardzo o sobie
opowiadać, nie miała o czym.
- Nie. Jeśli mi zaśpiewasz to odpowiem na każde pytanie o sobie. - skrzyżowała dłonie przysuwając się bliżej. Zauważyła, że czarnowłosa się stresuje chociaż nie miała czym. Na pewno ma talent do śpiewu skoro pisze piosenki, gdyby tak nie było to by tego raczej nie robiła.
- Nie. Jeśli mi zaśpiewasz to odpowiem na każde pytanie o sobie. - skrzyżowała dłonie przysuwając się bliżej. Zauważyła, że czarnowłosa się stresuje chociaż nie miała czym. Na pewno ma talent do śpiewu skoro pisze piosenki, gdyby tak nie było to by tego raczej nie robiła.
Wydęła
lekko usta. Nie lubiła iść na układy, szczególnie jeśli miała zrobić coś, czego
nie chciała. Kochała śpiewać, ale obecna sytuacja była dla niej dość
niewygodna.
- Lubisz postawiać na swoim... - powiedziała powoli patrząc centralnie na twarz towarzyszki. - Ale niech ci będzie tym razem.
Wzięła głęboki wdech i usadowiła się wygodniej w fotelu. Wyprostowała się, modląc w myślach, aby wszystko poszło jej tak, jak chciała. Im szybciej zacznie, tym szybciej skończy.
Po dłuższej chwili grobowej ciszy zaczęła po cichu nucić początek tekstu. Z każdą sekundą jej głos stawał się coraz donośniejszy, aby w połowie piosenki wypełnić cały pokój.
- Ból znowu wypełnia moje serce. Nawet, jeśli próbuję krzyczeć, nic się nie zmienia. Gdy twój cień się wydłuża, nie chcę dać rozdzierających serce wspomnień...** - urwała nagle i przeniosła swój wzrok na Reiko.
- Lubisz postawiać na swoim... - powiedziała powoli patrząc centralnie na twarz towarzyszki. - Ale niech ci będzie tym razem.
Wzięła głęboki wdech i usadowiła się wygodniej w fotelu. Wyprostowała się, modląc w myślach, aby wszystko poszło jej tak, jak chciała. Im szybciej zacznie, tym szybciej skończy.
Po dłuższej chwili grobowej ciszy zaczęła po cichu nucić początek tekstu. Z każdą sekundą jej głos stawał się coraz donośniejszy, aby w połowie piosenki wypełnić cały pokój.
- Ból znowu wypełnia moje serce. Nawet, jeśli próbuję krzyczeć, nic się nie zmienia. Gdy twój cień się wydłuża, nie chcę dać rozdzierających serce wspomnień...** - urwała nagle i przeniosła swój wzrok na Reiko.
Wsłuchiwała
się najdokładniej jak potrafiła. Dawno nie słyszała takiego pięknego głosu.
Kiedy nagle nastała cisza poczuła się jak obudzona z jakiegoś transu bądź
długiego snu. Nabrała powietrza i zaczęła jej klaskać.
- Masz wspaniały głos. Nie wiem czemu go marnujesz.
- Masz wspaniały głos. Nie wiem czemu go marnujesz.
Dopiero
przed chwilą zorientowała się, że odkąd usiadła cały czas patrzy na Rukię, więc
powędrowała wzrokiem na okno.
Twarz
Rukii ponownie oblał słodki rumieniec. Na co dzień słyszała wiele komplementów,
jednak te były dla niej szczególnie ważne. Wprost dodawały jej skrzydeł!
- Dziękuję. - odparła nie za bardzo rozumiejąc ekscytację Reiko.
Było mnóstwo osób, które śpiewały lepiej od niej. Tak w każdym razie twierdziła. Od zawsze stawiała sobie poprzeczkę nawet poza własne możliwości i była wobec siebie przesadnie krytyczna. Wrodzony perfekcjonizm i pedantyzm. Za perfekcję w każdej dziedzinie była skłonna zaprzedać duszę.
- No, to teraz ty opowiedz coś o sobie. - niepewnie wstała i przysiadła się obok Reiko, wlepiając w nią spojrzenie.
- Dziękuję. - odparła nie za bardzo rozumiejąc ekscytację Reiko.
Było mnóstwo osób, które śpiewały lepiej od niej. Tak w każdym razie twierdziła. Od zawsze stawiała sobie poprzeczkę nawet poza własne możliwości i była wobec siebie przesadnie krytyczna. Wrodzony perfekcjonizm i pedantyzm. Za perfekcję w każdej dziedzinie była skłonna zaprzedać duszę.
- No, to teraz ty opowiedz coś o sobie. - niepewnie wstała i przysiadła się obok Reiko, wlepiając w nią spojrzenie.
Lubiła
słuchać czyjegoś śpiewu, ale chyba głos Rukii najbardziej jej się spodobał.
Kątem oka zauważyła ruch, a po chwili lekki ciężar na kanapie. Spojrzała na nią,
odwracając lekko twarz w jej stronę. Westchnęła zrezygnowana i opadła na
oparcie kanapy.
- Jestem Reiko, potomek Voldemorta. Koniec. - wystawiła lekko język obserwując minę Rukii.
- Jestem Reiko, potomek Voldemorta. Koniec. - wystawiła lekko język obserwując minę Rukii.
Jej
twarz pozostawała prawie niewzruszona. Jedynym wykonanym przez nią ruchem było
ironiczne uniesienie brwi.
- W takim razie moje zwłoki leżą na polu pszenicy trzaśnięte Avadą, po naszej ostrej wymianie zdań, jaka miała miejsce ostatnio. - delikatnie dźgnęła ją palcem w bok. - Co ogółem lubisz robić? Pracujesz gdzieś?
Spojrzała wprost w jej czekoladowe oczy czekając na odpowiedź.
- W takim razie moje zwłoki leżą na polu pszenicy trzaśnięte Avadą, po naszej ostrej wymianie zdań, jaka miała miejsce ostatnio. - delikatnie dźgnęła ją palcem w bok. - Co ogółem lubisz robić? Pracujesz gdzieś?
Spojrzała wprost w jej czekoladowe oczy czekając na odpowiedź.
- Nooo
tooo... - milczała przez dłuższą chwilę z nadzieją, że jednak jej odpuści lecz
zauważyła, że dziewczyna nie da jej spokoju jeśli czegoś jej o sobie nie powie.
- Lubię grać na basie i rozmawiać z moją papugą. Pracuję w sklepie muzycznym.
Miała
minę zbitego psa jakby musiała niewiadomo co robić.
Ujrzawszy
minę dziewczyny, Rukia zaśmiała się cicho. Przyłożyła palec wskazujący do jej
policzka i dźgnęła go lekko. Z każdą chwilą Reiko interesowała ją coraz
bardziej. Grała na basie, jednym z ulubionych instrumentów Ru, co stawiało ją w
jeszcze lepszym świetle niż na początku.
- Uroczo właśnie wyglądasz, wiesz? - subtelnie się uśmiechnęła.
Miała ochotę złożyć na jej policzku delikatny pocałunek, jednak niechętnie powstrzymała się od wykonania tej czynności. Na to przyjdzie czas potem.
- Zagrasz mi coś kiedyś na basie? - zapytała z widoczną iskierką nadziei i podekscytowania w oczach.
- Uroczo właśnie wyglądasz, wiesz? - subtelnie się uśmiechnęła.
Miała ochotę złożyć na jej policzku delikatny pocałunek, jednak niechętnie powstrzymała się od wykonania tej czynności. Na to przyjdzie czas potem.
- Zagrasz mi coś kiedyś na basie? - zapytała z widoczną iskierką nadziei i podekscytowania w oczach.
Zrobiła
minę podobną do obrażonej słysząc ten ''komplement''.
-Rukia...ty chyba nigdy uroczych ludzi nie widziałaś skoro tak twierdzisz.
Zauważyła ekscytację w jej oczach kiedy powiedziała o basie. Po raz pierwszy ktoś kto jest tym taki podekscytowany i jeszcze poproszono ją o zagranie. Zawahała się przez chwilę po czym odezwała do niej cicho:
- Może kiedyś... - atmosfera robiła się coraz luźniejsza, co odpowiadało Reiko. Nie lubiła kiedy było sztywno i przeważnie kończyło się na oglądaniu filmu w ciszy.
-Rukia...ty chyba nigdy uroczych ludzi nie widziałaś skoro tak twierdzisz.
Zauważyła ekscytację w jej oczach kiedy powiedziała o basie. Po raz pierwszy ktoś kto jest tym taki podekscytowany i jeszcze poproszono ją o zagranie. Zawahała się przez chwilę po czym odezwała do niej cicho:
- Może kiedyś... - atmosfera robiła się coraz luźniejsza, co odpowiadało Reiko. Nie lubiła kiedy było sztywno i przeważnie kończyło się na oglądaniu filmu w ciszy.
-
Kiedyś czyli kiedy? - pod tym względem potrafiła być nieznośna jak dziecko. Gdy
czegoś chciała musiała dostać to w jak najkrótszym czasie. Można byłoby
porównać ją do rozkapryszonej księżniczki, gdyby nie fakt, że większość swoich
zachcianek realizowała sama, cele osiągała dzięki własnemu samozaparciu. A
kolejnym jej celem było usidlenie Reiko.
- Jak
kiedyś do mnie przyjdziesz to ci zagram, nie będę tego wszystkiego targać do
ciebie przecież. - pstryknęła ją delikatnie
w nos.
Mogła
nie mówić o basie, nie byłaby wtedy tak męczona. Rozejrzała się chwilę po
mieszkaniu aby potem znowu spojrzeć na Rukię przez co ich wzrok po raz kolejny
się spotkał. Blondynka zdążyła już do tego przywyknąć więc ani trochę jej to
nie ruszyło. Poprawiła rękawy od koszuli po czym znowu skrzyżowała ręce.
Delikatnie
zmarszczyła nosek robiąc przy tym ledwo zauważalnego zeza. Cicho prychnęła.
-
Mamy cały czas przesiadywać u mnie? Jeszcze czego!
- Nie
powiedziałam przecież, że będziemy tu cały czas. Jak będziesz chciała
gdziekolwiek pójść do powiedz i pójdziemy bez problemu. - Spojrzała na nią ze
zdziwieniem i się nieco odsunęła.
-
Pragnę zauważyć, że to ty zaprosiłaś mnie... Na randkę. - odpowiedziała kładąc
wyraźny nacisk na ostatnie dwa słowa. Nawet gdyby chciała, nie umiała
powstrzymać się przed wtrąceniem tych drobnych złośliwości. Wyraźnie
posmutniała patrząc na odsuwającą się od niej dziewczynę.
-Wiem
przecież, ale w dalszym ciągu mało o tobie wiem, więc nie mam pojęcia gdzie
wolałabyś pójść. Czy do kina, coś zjeść, na jakiś spacer czy gdziekolwiek. -
odsunęła się już całkowicie kładąc dłonie na udach. Wzięła głęboki wdech, po
chwili ciężko wypuszczając powietrze. Randki u niej wyglądały tak, że
dziewczyna wybierała miejsce, ponieważ Reiko prawdę mówiąc nie przepadała za
wychodzeniem z domu, ale jak ktoś jej się podoba to już inna sprawa.
-
Wolę jednak w pełni zdać się na ciebie, moja droga. - odparła powoli lekko
wydymając krwistoczerwone usta.
Miała wyraźną ochotę prowokująco je oblizać, jednak uznała to za niestosowne. Poprawiła więc dość pomiętą już spódnicę nie odrywając wzroku od speszonej basistki.
Miała wyraźną ochotę prowokująco je oblizać, jednak uznała to za niestosowne. Poprawiła więc dość pomiętą już spódnicę nie odrywając wzroku od speszonej basistki.
- Nie
lubię wybierać miejsc, jest mi to naprawdę obojętne. Możemy iść nawet do lasu
jeśli zechcesz. - na ułamek sekundy obserwowała jak poprawia spódnicę, a potem
na jej wargi. Nie wiedziała już gdzie patrzeć więc znowu jej wzrok powędrował
na okno.
-
Skoro chcesz, to dlaczego nie! - odparła entuzjastycznie i podniosła się z
kanapy.
Co prawda trapery nie będą się dość dobrze prezentować z jej wykwintną kreacją, jednak dla Reiko była skłonna do i takich poświęceń. Nie czekając na dziewczynę, żwawym krokiem udała się do przedpokoju. Wyciągnęła z szafki buty i nałożyła je starannie sznurując.
Co prawda trapery nie będą się dość dobrze prezentować z jej wykwintną kreacją, jednak dla Reiko była skłonna do i takich poświęceń. Nie czekając na dziewczynę, żwawym krokiem udała się do przedpokoju. Wyciągnęła z szafki buty i nałożyła je starannie sznurując.
Zdziwiona
dopiero po paru sekundach wstała i ruszyła do Rukii. Obserwowała ją jak
sznuruje buty, w tym samym czasie wszystko sobie po woli kodując. Wyjęła z
kieszeni paczkę papierosów i wyszła przed drzwi czekając na czarnowłosą.
Rukia
doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że potraktowała słowa Reiko zbyt
dosłownie. Wynikało to jednak z jej złośliwości. W głębi duszy liczyła, że
pójdą do mieszkania dziewczyny, obejrzą jakiś film, a ona będzie mieć okazje
wsłuchać się w cudowne dźwięki basu bądź też poprzytulać do blondynki, jednak
pod żadnym pozorem nie miała zamiaru się do tego przyznawać. Pozostało jej mieć
nadzieję, że Reiko nie zabierze jej do jakiejś starej, zapuszczonej puszczy
rodem z Władcy Pierścieni.
Nałożyła na siebie jeszcze czarny płaszcz, po czym wyszła na zewnątrz.
Nałożyła na siebie jeszcze czarny płaszcz, po czym wyszła na zewnątrz.
- Jesteś
pewna, że chcesz iść do lasu? - zapaliła papierosa patrząc na dziewczynę. Minę
miała zdecydowanie zniesmaczoną, co pomimo wszystko chciała ukryć. Niebo nie
było zbyt ciekawe, a ona nie miała swoich kochanych glanów tylko trampki oraz
nic do nakrycia gdyby pogoda się zmieniła.
-
Tak, jestem. - odparła stanowczo. - Chyba zdążyłaś zauważyć, że lubię takie
oddalone od cywilizacji tereny.
Spojrzała w niebo, na którym kłębiło się mnóstwo chmur w odcieniach od śnieżnobiałego, aż po smoliście czarne. Widocznie zapowiadało się na deszcz, a nawet burzę. Cicho westchnęła. Wyciągnęła z kieszeni płaszcza papierosy i odpaliła jednego mocno się zaciągając.
Spojrzała w niebo, na którym kłębiło się mnóstwo chmur w odcieniach od śnieżnobiałego, aż po smoliście czarne. Widocznie zapowiadało się na deszcz, a nawet burzę. Cicho westchnęła. Wyciągnęła z kieszeni płaszcza papierosy i odpaliła jednego mocno się zaciągając.
- No
dobrze... - ruszyła powoli w stronę najbliższego lasu. Co jakiś czas zerkała na
chmury. Schowała dłonie do kieszeni i zaczęła kopać mały kamień.
Instynktownie
nieśmiało chwyciła Reiko za nadgarstek. Wolała się trzymać blisko niej, gdyż z
lasem miała dość niemiłe wspomnienia. Liczne opowieści o slendermanie, rake,
czy innych potworach przyprawiały ją o dreszcze i skutecznie sprawiały, że
trzymała się z dala od bardziej zalesionych miejsc
Reiko
spojrzała dyskretnie na Rukię, która zdawała się być lekko przestraszona.
Postanowiła zaryzykować, szarpnęła lekko nadgarstkiem przez co dziewczyna ją
puściła więc szybko złapała ją za rękę i pociągnęła nieco szybciej.
-Chodźmy zanim zacznie padać, bo inaczej jedyne co zrobimy to się wykąpiemy na świeżym powietrzu.
-Chodźmy zanim zacznie padać, bo inaczej jedyne co zrobimy to się wykąpiemy na świeżym powietrzu.
Przytaknęła
i przyspieszyła kroku. Im bardziej zbliżały się do lasu, tym bardziej waliło
jej serce. Miała wrażenie, że zaraz wyskoczy jej z piersi, jednak starannie
maskowała strach. Nauczyła się go nie okazywać, aby szybko opanować panikę w
chwilach kryzysu. Dodatkowo ściskana ręka Reiko dodawała jej pewności siebie.
Wplotła
powoli swoje palce między jej. Po parunastu minutach zaczęły wchodzić do lasu.
Im dalej szły tym drzew było więcej oraz wydawało się robić mroczniej. Reiko
kompletnie niewzruszona szła pewnym siebie krokiem jakby spacerowała po łące.
ścisnęła
mocniej rękę Reiko. Po kilku minutach drogi zapanował półmrok, a wszystkie, z
reguły normalne rzeczy zaczęły przybierać postać legendarnych potworów, a każdy
trzask gałązki stawał się podejrzany. Porcelanowa twarz Rukii momentalnie stała
się blada jak kartka papieru.
Spojrzała
na Rukię, po której było widać przerażenie. Bez słowa zatrzymała się i
przytuliła ją do siebie. Nie było sensu pytać czy się boi, ponieważ widać to po
niej. Wiedziała, że pójście tutaj to był zły pomysł ale dziewczyna wydawała się
zbyt podekscytowana tym.
Ufnie
wtuliła się w tors Reiko. Szybko zamknęła oczy, aby nie patrzeć na to, co je
otaczało, a skupić się na równomiernym biciu serca dziewczyny. Pod wpływem
strachu jej ciało lekko drżało, co było dość odczuwalne.
Zaczęła
głaskać ją uspokajająco po plecach. Pocałowała dziewczynę delikatnie we włosy
przytulając odrobinę bardziej do siebie. Nie chciała aby Rukia się bała. Po
chwili z nieba zaczęły spadać pojedyncze krople wody, które w parę sekund
zamieniły się w ulewę.
Mimowolnie
cicho zamruczała. Bliskość dziewczyny sprawiała, że czuła się bezpiecznie. Sama
sobie się dziwiła, że tak szybko jej zaufała. Zwykle każdego na początku
trzymała na dystans. Po chwili rozległ się huk, a z nieba runęły miliony kropel
lodowatej wody. Rukia wydała z siebie stłumiony krzyk, jeszcze bardziej
wczepiając się w Reiko.
Blondynka
obejmując Rukię w pasie zaczęła iść w miarę szybko w stronę wyjścia z lasu.
- Musimy się u którejś z nas schować.
Czuła z każdą chwilą jak ubrania coraz bardziej przylegają jej do ciała, a ciepło opuszcza jej ciało.
- Musimy się u którejś z nas schować.
Czuła z każdą chwilą jak ubrania coraz bardziej przylegają jej do ciała, a ciepło opuszcza jej ciało.
- Do
kogo będzie bliżej? - spytała szeptem.
Ru nie otworzyła oczu nawet na chwilę, przez co całkowicie polegała na Reiko. Co prawda co jakiś czas potykała się, bądź ślizgała w błocie, jednak nie zaliczyła żadnego poważniejszego upadku. Ulewa nabierała na sile. Gdy tylko drzewa zaczęły się przerzedzać bardzo szybko zaczęły moknąć. Makijaż Rukii stawał się jedynie wspomnieniem, natomiast ubrania przyległy do niej całkowicie eksponując to i owo.
Ru nie otworzyła oczu nawet na chwilę, przez co całkowicie polegała na Reiko. Co prawda co jakiś czas potykała się, bądź ślizgała w błocie, jednak nie zaliczyła żadnego poważniejszego upadku. Ulewa nabierała na sile. Gdy tylko drzewa zaczęły się przerzedzać bardzo szybko zaczęły moknąć. Makijaż Rukii stawał się jedynie wspomnieniem, natomiast ubrania przyległy do niej całkowicie eksponując to i owo.
- Do
mnie, ty mieszkasz ponad 40 minut dalej.
Idąc
przez miasto zerkała co jakiś czas na ludzi uciekających przez deszczem oraz
zapchane sklepy. Po około pół godzinie były przed domem Reiko. Dziewczyna
szybko wyszukała klucze, otworzyła drzwi i wpuściła przodem do środka.
Chcąc
schronić się szybko weszła do małego, przytulnego mieszkanka. Stanęła w progu,
aby ściągnąć zabłocone buty, przez co dość pokaźnie wypięła tylną część ciała,
którą dodatkowo podkreślała przemoczona spódnica.
Po
zamknięciu drzwi odwróciła się w stronę dziewczyny. Pierwsze co rzuciło się
Reiko w oczy to jej tyłek, od którego nie mogła oderwać wzroku. Nagle
czarnowłosa się wyprostowała, a blondynka speszona tym, że prawie ją przyłapano
zaczęła zdejmować szybko buty i ruszyła do salonu.
-Jeśli chcesz skorzystać z łazienki to na korytarzu pierwsze drzwi po lewej. Chcesz coś ciepłego do picia?
-Jeśli chcesz skorzystać z łazienki to na korytarzu pierwsze drzwi po lewej. Chcesz coś ciepłego do picia?
- Nie
będzie to dla ciebie problemem?
Starannie ułożyła buty na szmatce, aby nie pobrudzić większej powierzchni podłogi, która i tak pokryta była już pokaźną warstwą błota. Rukia skrzywiła się na ten widok. Nie lubiła bałaganu.
Podeszła do wiszącego na ścianie ogromnego lustra i przyjrzała się sobie. Nie wyglądała zbyt dobrze, przez co głośno westchnęła. Żałowała, że jasnowłosa musiała oglądać ją w takim stanie. Wyciągnęła z rękawa wsuwki, po czym starannie wpięła je w przemoczone włosy tak, aby nie opadały jej na twarz.
Starannie ułożyła buty na szmatce, aby nie pobrudzić większej powierzchni podłogi, która i tak pokryta była już pokaźną warstwą błota. Rukia skrzywiła się na ten widok. Nie lubiła bałaganu.
Podeszła do wiszącego na ścianie ogromnego lustra i przyjrzała się sobie. Nie wyglądała zbyt dobrze, przez co głośno westchnęła. Żałowała, że jasnowłosa musiała oglądać ją w takim stanie. Wyciągnęła z rękawa wsuwki, po czym starannie wpięła je w przemoczone włosy tak, aby nie opadały jej na twarz.
-Nie,
dlaczego? Czuj się jak u siebie w domu. No więc, chcesz coś do picia? - odgarnęła
włosy do tyłu i ruszyła powoli w stronę kuchni. Czuła jak robi jej się coraz
zimniej, wypadałoby się przebrać. Powinna też chyba pożyczyć Rukii jakieś
ciuchy żeby się nie przeziębiła.
-
A... Masz gorącą czekoladę? - stanęła w drzwiach i popatrzyła na nią z nadzieją
w oczach.
Była to jedyna rzecz, która była w stanie poprawić jej teraz humor, pomijając oczywiście słodko-gorzki smak ust Reiko, których chciała kolejny raz zakosztować.
Podwinęła lekko rękawy koszuli z której dosłownie mogła wyciskać wodę. Dopiero teraz poczuła przenikliwe zimno. Szybko potarła dłoń o dłoń, aby choć trochę się ogrzać.
Była to jedyna rzecz, która była w stanie poprawić jej teraz humor, pomijając oczywiście słodko-gorzki smak ust Reiko, których chciała kolejny raz zakosztować.
Podwinęła lekko rękawy koszuli z której dosłownie mogła wyciskać wodę. Dopiero teraz poczuła przenikliwe zimno. Szybko potarła dłoń o dłoń, aby choć trochę się ogrzać.
- Pewnie.
- dziewczyna wyjęła z szafki dwa kubki po czym obejrzała się w jej stronę. -
Hmmm... Pożyczyć ci jakieś ubrania? Odłożyła je na ladę i podeszła bliżej
Rukii patrząc jak pociera swoje zmarznięte dłonie.
- A
mogłabyś? - czarnowłosa uśmiechnęła się słodko
Nie chciała nadużywać gościnności Reiko, jednak sytuacja tego wymagała. Była w 90% pewna, że ten wypad, przez osłabioną odporność, skończy się dla niej grypą, a dokładając do tego problemy z płucami - najprawdopodobniej również pobytem w szpitalu.
Nie chciała nadużywać gościnności Reiko, jednak sytuacja tego wymagała. Była w 90% pewna, że ten wypad, przez osłabioną odporność, skończy się dla niej grypą, a dokładając do tego problemy z płucami - najprawdopodobniej również pobytem w szpitalu.
- Nie
ma problemu. - ruszyła w stronę swojej sypialni.
Wyjęła z szafy jakąś koszulę i luźniejsze
spodnie. Wróciła prędko do dziewczyny podając jej ubrania z lekkim uśmiechem. Z
powrotem udała się do lady przygotowując gorące napoje.
Patrząc
na uśmiech dziewczyny jej wnętrze ogarnęło przyjemne ciepło.
- Dzięki Rei. - powiedziała, po czym szybko udała się do łazienki zamykając za sobą drzwi na zamek. Podeszła do umywali, odkręciła ciepłą wodę i przemyła twarz pozbywając się resztek makijażu. Skoro wyszło tak, a nie inaczej, Reiko dołączy do wąskiego grona osób, które miały okazję zobaczyć w pełni naturalną Rukię, bez krzty poprawek.
Gdy jej twarz znów stała się porcelanowo blada, przystąpiła do ściągnięcia ciężkich ciuchów, które następnie złożyła w równiutką kostkę i odłożyła na szafkę obok grzejnika, z którego wcześniej ściągnęła ręcznik, aby osuszyć wilgotne ciało.
Krytycznym spojrzeniem zmierzyła rzeczy, które dostała od Reiko. Nie była przyzwyczajona, do noszenia luźnych rzeczy na co dzień. Twierdziła, że wygląda w nich po prostu grubo. Chcąc czy też nie, szybko nałożyła na siebie ciemnoszare spodenki do kolan i białą bluzkę z logiem Sex Pistols, po czym wyszła z łazienki, od razu kierując się w stronę kuchni.
- Dzięki Rei. - powiedziała, po czym szybko udała się do łazienki zamykając za sobą drzwi na zamek. Podeszła do umywali, odkręciła ciepłą wodę i przemyła twarz pozbywając się resztek makijażu. Skoro wyszło tak, a nie inaczej, Reiko dołączy do wąskiego grona osób, które miały okazję zobaczyć w pełni naturalną Rukię, bez krzty poprawek.
Gdy jej twarz znów stała się porcelanowo blada, przystąpiła do ściągnięcia ciężkich ciuchów, które następnie złożyła w równiutką kostkę i odłożyła na szafkę obok grzejnika, z którego wcześniej ściągnęła ręcznik, aby osuszyć wilgotne ciało.
Krytycznym spojrzeniem zmierzyła rzeczy, które dostała od Reiko. Nie była przyzwyczajona, do noszenia luźnych rzeczy na co dzień. Twierdziła, że wygląda w nich po prostu grubo. Chcąc czy też nie, szybko nałożyła na siebie ciemnoszare spodenki do kolan i białą bluzkę z logiem Sex Pistols, po czym wyszła z łazienki, od razu kierując się w stronę kuchni.
Reiko
pod chwilową nieobecność dziewczyny przebrała się w suche ubrania i pozbyła
przemoczonego bandaża przez co musiała ubrań zwykły stanik po raz pierwszy od
bardzo dawna. Wróciwszy do kuchni wzięła kubki, które położyła na stoliku.
Usiadła na krześle przeklinając pod nosem, że opaska na jej nos jest
przemoknięta, a nie ma innej aby ją zastąpić. Równie dobrze mogłaby chodzić bez
niej, jedynym problemem był gość w mieszkaniu. Zobaczyła nagle czarnowłosą
wchodzącą do pomieszczenia.
Niepewnie
weszła do pomieszczenia rozglądając się po nim. Nigdy nie spodziewałaby się, że
pokaże się komukolwiek w takim stanie już na pierwszej randce. Po krótkiej
chwili jej wzrok spoczął na blondynce, która w wersji domowej wyglądała jeszcze
piękniej niż zwykle. W dodatku nie była już płaska, ha! Ru uśmiechnęła się
przelotnie.
Przycupnęła na krześle na przeciw niej i ujęła w zziębnięte łapcie gorący kubek wypełniony po brzegi płynną czekoladą.
Przycupnęła na krześle na przeciw niej i ujęła w zziębnięte łapcie gorący kubek wypełniony po brzegi płynną czekoladą.
Zauważyła,
że Rukia bez makijażu i w jej ubraniach wygląda ślicznie i niewinnie. Uśmiechnęła
się pod nosem upijając po chwili duży łyk kawy. Spojrzała w stronę okna, za
którym pogoda nie wyglądała na taką jakby miało zaraz wyjść słońce. Westchnęła
pod nosem wracając znowu wzrokiem na dziewczynę.
- Ładnie tak wyglądasz.
- Ładnie tak wyglądasz.
Rukia
pokręciła przecząco głową. Powoli zaczęła sączyć słodki napój, dokładnie
przyglądając się Reiko.
- W
tej chwili nawet nie czuję się ładna, a co dopiero atrakcyjna. Wyglądam jak
przeciętna japonka. - opowiedziała odkładąjac kubek na stół.
- Według
mnie najładniej ci bez makijażu. To ukazuje twoje naturalne piękno. - uśmiechnęła
się nie spuszczając wzroku z Rukii. Może dla samej siebie była przeciętna ale
dla blondynki najpiękniejsza naturalnie. Wstała z kubkiem i ruszyła do salonu
jakby nigdy nic.
Rukia
spojrzała tęsknym wzrokiem za znikającą w drzwiach dziewczyną. Smętnie
zamieszała łyżeczką w filiżance, uderzając nią o ścianki naczynia. Nagle coś za
oknem przykuło jej uwagę. Nastąpił błysk, podobny do błysku fleszu, po czym
rozbrzmiał potężny huk, jakby nastąpiło bombardowanie rozpoczynające III wojnę
światową. Rukię sparaliżował paniczny strach.
Blondynka
rozłożyła się na kanapie w salonie po czym włączyła telewizję. Usłyszała
grzmot, który prawie jej nie ruszył. Dopiła do reszty kawę i odłożyła kubek na
ławę. Zaczęła przeglądać kanały za jakimś ciekawym horrorem na wieczór ale w
telewizji nic nie było. Westchnęła ciężko, oparła głowę i spojrzała w sufit
pogrążając się w rozmyśleniach.
Przeszedł
ją nieprzyjemny dreszcz strachu podobny do tego, który czuła będąc w lesie.
Powoli podniosła się na drżących nogach i wybiegła sprintem z pomieszczenia
przewracając z łoskotem krzesło. Niczym huragan wpadła do salonu. Pełnymi łez
oczami rozejrzała się po nim, a gdy zauważyła Reiko, skorzystała z swoich
umiejętności ninji i pojawiła się zaraz za nią przytulając do jej pleców.
Dziewczyna
wzdrygnęła się czując jak ktoś ją przytula. Obróciła głowę na tyle ile
potrafiła i spojrzała pytająco na Rukię, która trzęsła się jakby była z
galarety.
- Co się stało? - blondynka wyswobodziła się cudem z jej objęć i odwróciła w stronę czarnowłosej aby następnie przytulić ją do siebie. Czyżby się bała burzy? A może coś zobaczyła, po prostu?
- Co się stało? - blondynka wyswobodziła się cudem z jej objęć i odwróciła w stronę czarnowłosej aby następnie przytulić ją do siebie. Czyżby się bała burzy? A może coś zobaczyła, po prostu?
W
oczach Rukii można było dostrzec jawne przerażenie. Zawsze w takich momentach
starała się zachować zimną krew, jednak tym razem była zbyt spięta. Najchętniej
zamknęłaby się w jakimś dźwiękoszczelnym bunkrze. Gdy ponownie błysnęło,
szybko zatkała uszy i bardziej wtuliła w miękki tors blondynki.
- Shhhh,
jesteś bezpieczna. - przytuliła ją do siebie tak, aby była całkowicie tyłem do
okien. Delikatnie zaczęła głaskać ją od karku przez całe plecy powtarzając co
jakiś czas pod nosem to samo zdanie.
Leżąc
tak skulona wyglądała na jeszcze drobniejszą niż w rzeczywistości. Wczepiła
drobne łapki w jej bluzkę. Po krótkiej chwili jej ciało przestało drzec, a
przyspieszony oddech się wyrównał. Jej powieki zrobiły się nadmiernie ciężkie.
Dzięki poczuciu bezpieczeństwa, jakie dawała jej Reiko, szybko odpłynęła w
krainę snów.
____
* the GazettE – Juunana Sai
* the GazettE – Juunana Sai
**
org. “Itami ga mata komi agete saken de mite mo nani mo kawa razu, anata no
kage wo hikizutta mama”