sobota, 24 stycznia 2015

Attitude

Witajcie po dłuższej przerwie, przepraszamy za to, że tyle czasu nic nie wstawiałyśmy ale brak weny no i przede wszystkim szkoła ;; Ale już jesteśmy, mam nadzieję, że tęskniliście za blogiem.


Czas dobiegał końca a wraz z nim koncert. Gdy chłopacy skończyli już grać, fani ponownie zaczęli krzyczeć ,,Metallica!’’. Po chwili w tłum wyrzucono kilka kostek od gitar oraz ręczniki. Nie zastanawiali się nad pożartowaniem z nich i raz wracaniem, a raz schodzeniem ze sceny. Byli zbyt wyczerpani, bo i tak grali dostatecznie długo. Dave od razu po zobaczeniu kanapy ruszył w jej stronę z nadzieją, że nikt mu się nie wepchnie. Opadł na nią ciężko, wzdychając i zamykając na chwilę oczy. Nie zwróciwszy na niego żadnej uwagi, pozwolił sobie na chwilową drzemkę pomimo hałasu panującego w pomieszczeniu. Z tego co wyłapał, James z Larsem kłócili się o to kto ukradł połowię alkoholu z lodówki. Bawiło go ich zachowanie, jednak nie tym chciał się w tej chwili zająć.  Gdy zaczął powoli udawać się w ,,Krainę snu’’, poczuł jak ktoś ciągnie go za nogę na ziemię. Niespodziewane i bolesne lądowanie  wybudziło go natychmiast. Zerwał się szybko na równe nogi i z oburzeniem szukał sprawcy. Po raz kolejny Cliff nie miał nic innego do roboty jak przeszkadzać komu tylko się da. Nagle usłyszał za swoimi plecami głośne śmiechy należące z pewnością do chłopaków, którzy na chwilę zapomnieli o sporze i chcieli ponabijać się z ofiary Burtona. Mustaine bez chwili zastanowienia rzucił się na kumpla, lądując z nim twardo na podłodze z brązowego dywanu. Przynajmniej nie będzie widać aż tak śladów krwi, zaśmiał się w duchu. Objął szyję brązowowłosego dłońmi i zaczął lekko podduszać. Zapomniał, że on sam w porównaniu do niego miał mniej energii zawsze po koncertach, więc nim się zorientował sam został powalony na plecy. Na szczęście nic więcej się nie stało poza lekkim uderzeniem prosto w twarz z pięści. Widownia na chwilę ucichła, by ponownie wypełnić pokój śmiechem. Jednak nie na długo, gdyż Ulrichowi przypomniało się o alkoholu. Ponownie rozpoczęła się kłótnia, a rudzielec ignorując ich ponownie, zakrył tylko twarz dłońmi. ‘’Zamachowiec’’ mówił w jego stronę kolejne beznadziejne żarty, aby po skończeniu ich, zostawić go w spokoju. Zniesmaczony zachowaniem zespołu wstał jakoś z podłogi i sięgnął kurtkę wiszącą na wieszaku. Po cichu przemknął do wyjścia, kiedy znalazł się na zewnątrz, wziął głęboki wdech. Dookoła panowała prawie kompletna ciemność poza świecącymi się pojedynczymi lampami na ulicach, które dawały tyle światła co pojedyncze świetliki. Chłopak wyciągnął z kurtki zapalniczkę i papierosa, którego po chwili odpalił. Zaciągając się dymem, ruszył powoli w stronę domu. Co jakiś czas widział spacerujące pary lub grupki tak zwanych dresiarzy szukających problemu poza domem. Po skręceniu w kolejną ulicę zauważył bar, który od razu odciągnął od niego zamiar powrotu do domu.  Rozejrzał się dokładnie czy żaden rowerzysta nie nadjeżdża go potrącić i przebiegł szybko na drugą stronę ulicy, wchodząc do baru. Dookoła było sporo porządnie spitych ludzi. Jedni zataczali się do wyjścia, a inni wołali jeszcze po kolejce. Powoli ruszył w stronę budynku, rozglądając się za wolnym miejscem, które cudem wychwycił. Usiadł na obrotowym krzesełku i zamówił swoje ulubione piwo. W końcu kto zabroni mu zaszaleć trochę samemu bez towarzystwa tych idiotów? Trzeźwy musi być za dwa dni, w tym czasie ma wolne, więc może robić co chce. Rozejrzał się jeszcze raz przez męczące go wrażenie, że ktoś z grupy też tu może zaraz przyjść. Za dużo czasu z nimi spędzam, pomyślał. Oparł łokcie o blat baru i zaczął powoli delektować się smakiem alkoholu. Nim się zorientował, zaczął zamawiać kolejne butelki aż nie zasnął w nieodpowiednim miejscu do odpoczynku. Nie pamiętał zbytnio co się działo ani ile spał w tym budynku,jednak wiedział, że miał dziwne sny.
Gdy się obudził prawdopodobnie był już nowy dzień, tak przynajmniej mu się wydawało. Silny ból głowy nie pozwalał mu na swobodne myślenie. Chciał spróbować dalej zasnąć jednak po obróceniu na drugi bok po raz kolejny miał twarde lądowanie na podłodze. Niezbyt wiedząc gdzie jest i jak się tutaj znalazł otwarł z trudem oczy. Pierwsze co ujrzał to sufit, następnie zgaszoną lampę na nim. Odwrócił głowę w bok - kanapa, na dodatek nie jego. Spojrzał się w drugą stronę i zauważył coś więcej. Pomimo panującej nadal ciemności jego wzrok powoli przyzwyczajał się do tego dzięki czemu mógł zauważyć kontury mebli. Zgadywał, że znowu trafił z kimś obcym do łóżka  przez to, że zaszalał z piciem. Oparł się prawdopodobnie o stolik i wstał z ziemi, przeklinając pod nosem nieznośnego kaca. Nie obchodziło go zbytnio czy osoba, u której wylądował śpi czy nie bądź czy jest w domu. Bez zastanowienia ruszył w poszukiwaniu kuchni po drodze, depcząc jakieś papierki i ubrania.  Udało mu się o dziwo trafić nie do kuchni, a do sypialni, w której prawdopodobnie spał właściciel. Przeciągnął się lekko, idąc w stronę łóżka. Bez dłuższego zastanawiania się, czy robi dobrze bądź źle, usiadł na wolnej części obok śpiącej postaci.

-Gdzie masz piwo?

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział III - I love you, idiot.

Perspektywa Reiko - Aki
Perspektywa Rukii - Taka-chan 

***


Rukia wstała. Spuściła głowę zasłaniając twarz włosami i szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia, zwinnie wymijając Uruhę. Po wydostaniu się na korytarz zaczęła biec z nadzieją, że wraz z opuszczeniem mieszkania przyjaciółki posępne myśli jej nie dopadną. Stało się jednak inaczej. Od razu po wyjściu na zewnątrz dość szybko dopadła ją świadomość, iż zachowała się jak panna lekkich obyczajów. Takie zachowanie nie przystoi kobiecie takiej jak ona. Z pewnej siebie Rukii, znów stała się małą, zakompleksioną Ruru-chan. Jej charakter cechował się pewną słabością, a mianowicie gdy tylko zawiodła samą siebie, nagięła swe zasady, nagle zwalały się na nią wszystkie jej życiowe klęski, gwałtownie sprowadzając ją na ziemie. Nie mogła powiedzieć, że to podcina jej skrzydła, gdyż pozbyła się ich w szczenięcych latach. Porównywała to więc do bestialskiego odebrania miotły, dzięki której jeszcze unosiła się między obłokami. Po jej porcelanowych policzkach spłynęły pojedyncze kryształowe łzy, które powoli zaczęły zmywać jej idealnie nałożony makijaż. Nie zważała na to, że z każdą kolejną minutą coraz bardziej przypominała dziewczynkę z jakiegoś tandetnego, amerykańskiego horroru. Szła przed siebie ignorując przerażone spojrzenia innych ludzi oraz fakt, że sama może się zgubić w tak dużym mieście. Pragnęła być jak najdalej od Reiko.

Reiko całkiem zdezorientowana nagłą ucieczką Rukii, rozejrzała się po kuchni i dopiero później przypomniała sobie, że nie jest tu całkiem sama. Z powrotem się zmieszała wstając z podłogi. Musiała teraz sama tłumaczyć zaistniałe zajście. Wyszło na to, że dopiero gdy za oknem było już całkowicie ciemno wróciła do domu. Przebrała się od razu w podkoszulkę i szare spodnie od pidżamy, po czym usadowiła w fotelu. Siedziała tak wpatrując się w ścianę, aby poukładać sobie wszystko co zdarzyło się w domu Uru. Poczuła ogromną pustkę, sama nie wiedziała jak to nazwać. Czyżby tęskniła za Rukią? Było jej głupio, że zaczęła się do niej dobierać, jakby chodziło jej tylko o seks. Nie chciała aby to wyglądało jak jej poprzednie kręcenie z innymi dziewczynami. Rozmyślając nad tym sama nie wiedziała, kiedy. Nazajutrz obudziła się z potwornym bólem kręgosłupa wywołanym  niewygodną pozycją podczas snu, który uniemożliwiał trochę swobodne poruszanie się. Postanowiła go trochę rozciągnąć. Po porannych ćwiczeniach,  pierwszym co zrobiła było wzięcie notatnika i telefonu do ręki. Poprzedniego dnia przed opuszczeniem domu przyjaciółki, Uru podała jej numer do czarnowłosej. Wpisała go w komórkę i nacisnęła zieloną słuchawkę.

Resztę dnia, jak i noc Ru przesiedziała na drzewie wiśni na łące, która powoli stawała się jej ulubionym miejscem. Na spokojnie analizowała zaistniałą sytuację. Zadziwił ją fakt, jak szybko pozbyła się poczucia winy, choć poczucie własnej wartości nadal miała gwałtownie poniżej normy. Wypełniała ją prowadząca do agonii pustka, której nie była w stanie wypełnić żadną materialną rzeczą. Doszła do wniosku, że brakuje jej dziewczyny, której jeszcze kilka godzin temu była zdolna oddać dziewictwo. Westchnęła cicho.
Po zapadnięciu zmierzchu zaczęła podziwiać nocne niebo, które w tym rejonie pozostawało bez żadnej skazy. W dodatku z górnych konarów drzewa ciała niebieskie wydawały się mniej odległe. Spostrzegawcze oko Ru bez problemu wyłapało proste konstelacje, z którymi we wczesnym dzieciństwie zapoznał ją dziadek. Mała i wielka niedźwiedzica, Kasjopeja, Smok, Orion, Ryby... Po chwili swój wzrok przeniosła na tarczę księżyca. Był on idealnie okrągły, co oznaczało, że tej nocy była pełnia. Niespodziewanie przez głowę Ru przebiegło stare, chińskie powiedzenie, mówiące, że gdy spogląda się na księżyc w tym samym czasie, co ukochana osoba, ich drogi mimo wielu trudności i dystansu prędzej czy później się zejdą. Skarciła się myślach. To było niedorzeczne. Reiko pewnie już dawno smacznie spała, na dobre zapominając o jej osobie. Podkuliła nogi, oparła o nie głowę, po czym powoli wpadła w objęcia Morfeusza.
Około dziewiątej rano obudziły ją delikatne wibracje dobiegające z jej torebki, przez które o mały włos nie spadła z drzewa. Pokrzepiająco poklepała się po policzkach, wygrzebała telefon i nie patrząc na to, kto dzwoni odebrała go.
- Moshi moshi...?

Usłyszawszy głos dziewczyny siedziała przez chwilę w milczeniu zastanawiając się, czy zacząć od zapytania ją o wczoraj. Wybiła tę myśl szybko z głowy. Zapewne by się wtedy szybko rozłączyła, zamiast wyjaśnić jej nagłą ucieczkę.
- Rukia? To ja Reiko, chciałam cię o coś zapytać... - wzięła głęboki wdech oczekując reakcji. Chodziła wokół stolika lekko zestresowana, sama nie wiedząc czemu. Postanowiła, że nie odezwie się nic na temat tego, co między nimi zaszło tylko przejdzie do  jej głównego powodu zatelefonowania.

O mało co nie upuściła telefonu. Spięła się lekko, kurczowo trzymając gałęzi, aby w razie czego nie spaść w dół i nie zrobić sobie krzywdy.
-  Um... Tak Rei...ko? - ledwo co powstrzymała się od zdrobnieniem jej imienia. Starała się, aby jej głos brzmiał naturalnie, co nie wychodziło zbyt dobrze. Można było uchwycić w nim charakterystyczne dla długiego płaczu drżenie. Po raz kolejny przeklęła się w myślach. Jak tak dalej pójdzie, stanie się to dla niej rutyną.

- Miałabyś czas żeby dzisiaj się spotkać? Coś przegryźć, obejrzeć lub się przejść gdzieś? - czuła się jakby zapraszała kogoś na swoją pierwszą randkę. Nigdy nie sprawiało jej problemu umawianie się, jak chciała to chciała, a jak nie to nie. Z Rukią było całkowicie inaczej. Przejmowała się tym czy będzie chciała, ponieważ Reiko pragnęła się z nią spotkać i spędzić czas. Nie wiedziała czy coś z tego będzie, ale była pewna, że będzie potrzebowała czasu jeśli dziewczyna coś do niej poważniejszego czuje.

Lekko zdziwiła się na tę propozycję. Może rzeczywiście w starym, chińskim gadaniu tkwi ziarno prawdy...?
- Że też pytasz... Always. - na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Nie odkładając telefonu, powoli zaczęła schodzić z drzewa. Nagle usłyszała chrupnięcie gałązki, na której postawiła jedną z nóg. Po raz pierwszy od dawna grawitacja postanowiła pokazać swą potęgę, ciągnąc ciało Ru ku ziemi. Z jej ust popłynęła wiązanka przekleństw.

Uśmiechnęła się i od razu zerwała na równe nogi. Chciała już zapytać o godzinę i miejsce spotkania, gdy nagle usłyszała falę przekleństw ze strony rozmówcy. Zdziwiła się, ponieważ nie wiedziała czy to do niej bądź kogoś innego.
- Rukia... Wszystko w porządku?

Dzięki kurczowemu trzymaniu się pnia, jedynymi szkodami, jakich doznała Rukia były wszechobecne otarcia. Czerwień krwi idealnie komponowała się z jej bladą skórą.
- Tak, ale... Grawitacja to suka. - wysyczała po chwili.
Najbardziej ucierpiały jej kolana i łydki, oraz wewnętrzna strona rąk.

Powstrzymała się od parsknięcia śmiechem, zamiast tego głośno odchrząknęła. Ostatnie zdanie było zabawne, chociaż nie powinna się zaśmiać. Rukia może się o coś potknęła, albo otarła, więc nie wypadało tego zrobić.
- Tooo... Gdzie i o której ci pasuje?

Westchnęła cicho.
- Wiesz, że nie znam dobrze miasta, więc jedynym miejscem z którego możemy wyjść, jest mój dom.
Otrzepała się z liści, płatków, pyłków oraz drobnych kawałków kory, po czym powolnym krokiem ruszyła w drogę powrotną. Przed wyjściem musiała się jeszcze ogarnąć. Po przepłakanym dniu musiała wyglądać gorzej niż śmierć.

Westchnęła cicho.
- Wiesz, że nie znam dobrze miasta, więc jedynym miejscem z którego możemy wyjść, jest mój dom.
Otrzepała się z liści, płatków, pyłków oraz drobnych kawałków kory, po czym powolnym krokiem ruszyła w drogę powrotną. Przed wyjściem musiała się jeszcze ogarnąć. Po przepłakanym dniu musiała wyglądać gorzej niż śmierć.
- Wyrobisz się w półtorej godziny? - zapytała, a następnie podała jej dokładny adres. Totalnie zapomniała o tym, że blondynka nie ma zielonego pojęcia o tym, gdzie mieści się jej mieszkanie. Znały się dokładnie jeden dzień, a czuła, jakby spędziła z nią kilka dobrych lat.
Aby się wyrobić w czasie przyspieszyła kroku. Zieleń trawy zaczęła zastępować monotonna szarość miejskich budynków.

- ...pewnie. No to do zobaczenia .- od razu po rozłączeniu się zaczęła jeść swoje śniadanie. Przeniosła się z jedzeniem do łazienki, w międzyczasie przebierając rzeczy. Po jakiejś godzinie wyszła gotowa z domu  z kartką, na której znajdywał się adres zamieszkania Rukii. Znalezienie tej ulicy zajęło jej więcej czasu niż  pierwotnie zakładała. Pomimo wszystko znalazła się przed drzwiami chwilę wcześniej niż powinna. Przeczesała nieogarniętą czuprynę palcami, po czym spojrzała jeszcze czy nigdzie po drodze się nie pobrudziła. Jej szara koszula oraz czarne jeans'y były nieskazitelnie czyste. Niepewnie nacisnęła dzwonek ciekawa czy Rukia już jest gotowa.

Po 15 minutach od zakończenia rozmowy dotarła do swojego mieszkania. Z racji, iż od dłuższego czasu czuła wręcz wilczy głód, od razu po wejściu udała się do kuchni, aby przygotować jakąś przekąskę. Zdecydowała się na płatki owsiane z ciepłym mlekiem i miodem.
Po skończonym posiłki odłożyła brudne naczynie do zmywarki, po czym udała się do łazienki, gdzie o mało co nie zeszła na zawał. Wyglądała gorzej niż myślała. Makijaż oczu idealnie rozpłynął się po jej twarzy, nadając jej szarawy odcień, a rozmazana czerwień szminki skutecznie imitowała zaschniętą krew. Dzięki dodatkowym zadrapaniom na ciele wyglądała jak wycięta z horroru postać kostuchy.
Zaśmiała się cicho przystępując do pozbywania się niechcianej charakteryzacji.​ Gdy jej twarz powróciła do pierwotnej, nieskazitelnej formy, postanowiła wziąć prysznic. Gorąca woda spływająca po jej ciele była czymś, czego potrzebowała, jednak nie mogła zbyt długo rozkoszować się tą przyjemnością ze względu na goniący ją czas. Szybko obmyła ciało żelem pod prysznic, po czym zaczęła myć włosy. Z żalem stwierdziła, że jej różowy toner znacznie zbladł od jego nałożenia, co oznaczało zbliżającą się wizytę u fryzjera.
Po kolejnych 5 minutach wyszła spod prysznica, szybko wytarła się ręcznikiem. Nałożyła szlafrok i wyszła do sypialni przygotować ubranie wyjściowe. Nie miała czasu na rozmyślanie, co na siebie włoży, więc zdecydowała się na prostą, białą, odrobinę za dużą męską koszulę, czarny krawat i spódnicę przed kolano. Aby zakryć otarcia nałożyła dodatkowo dawno nie noszone pończochy.
Spojrzała na zegarek. Do przyjścia Reiko pozostało jakieś 20 minut, idealnie, aby zdążyła wyrobić się przed czasem z prostym makijażem. Wróciła do łazienki i zaczęła grzebać w kosmetyczce. Wyciągnęła z niej biały puder, eyeliner i czerwoną szminkę. Przyjrzała się sobie w lustrze. Nigdy nie musiała nakładać dużej ilości podkładu. Jej skóra była idealnie gładka. Przypudrowała lekko policzki, następnie zabrała się za kreślenie średniej grubości kreski na powiece. Usta zostawiła na sam koniec. Rubinowa szminka sprawiała, że wydawały się jeszcze większe, pełniejsze i bardziej całuśne.
Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Zdezorientowana wyszła z łazienki. Czyżby Reiko pofatygowała się przyjść wcześniej...? Ru z góry nastawiała się na to, że blondynka znów pojawi się z przynajmniej godzinnym opóźnieniem. Szybko popsikała się perfumami o zapachu cytrusów, po czym podeszła do drzwi wejściowych.
Wzięła głęboki wdech i otworzyła je szeroko.

Zobaczywszy Rukię uśmiechnęła się szeroko na powitanie. Pierwsze co jej do głowy przyszło to to, czy może ją przytulić bądź cmoknąć w policzek, chociaż sama nie wiedziała czy czarnowłosej by to odpowiadało po wczorajszym dniu. Po chwili przyjrzała się dokładnie w co jest ubrana.
- Wow... Wyglądasz​ ślicznie. - odsunę​ła się nieco w tył, aby dokładniej jej się przyjrzeć.

Spojrzała na jej uśmiech. Ostatnio uśmiechnęła się w podobny sposób gdy pocałowała ją czule. W głębi duszy liczyła, że przywita się z nią w podobny sposób, lecz jej nadzieje szybko rozwiały się. Blondynka bynajmniej nie chciała wracać do dnia wczorajszego, lecz zapoczątkować ich znajomość od nowa.
- Dziękuję. - subtelnie odwzajemniła uśmiech i zmierzyła ją wzrokiem. - Ty też niczego sobie. Wejdziesz czy od razu gdzieś idziemy?
Zrobiła krok w tył na wypadek, gdyby Reiko zdecydowała się przycupnąć na chwilę w jej mieszkaniu.

- Wyglądam tak jak zawsze. - Wzruszył​a lekko ramionami po czym weszła do środka. - Możemy chwilę u ciebie posiedzieć i zdecydować gdzie się wybierzemy.
 Nie mogła oderwać od niej wzroku. Z każdą chwilą Rukia wydawała się jej coraz piękniejsza. Miała chęć obdarować ją jakąkolwiek delikatną pieszczotą, jednak wolała to zostawić na pożegnanie, ewentualnie inny moment ich spotkania.

- No to wchodź. - odsunęła się jeszcze trochę, aby ją przepuścić.
Znów czuła na sobie wzrok Reiko, tym razem jednak nie omiatał ją z taką zachłannością i nie pałał pożądaniem. Było w nim coś innego. Nerwowo bez przerwy poprawiała koszulę.

Zauważyła jak Rukia poprawia koszulę, więc przysunęła się odrobinę aby zobaczyć jej twarz. Pochyliła się lekko tak, że miała głowę pod jej twarzą.
- Może daj spokój tej bluzce i pokaż mi gdzie masz salon, czy coś żebyśmy mogły usiąść w spokoju ustalić wszystko, hmm? -nieświadomi​e patrzyła jej prosto w oczy. Znowu się uśmiechnęła, tym razem delikatniej. Nagle odsunęła się i wyprostowała w oczekiwaniu, że dziewczyna ją gdziekolwiek zaprowadzi żeby nie stały przy drzwiach.

Speszyła się lekko, przez co zmrużyła oczy. Od wczoraj ich spojrzenia spotykały się praktycznie co chwilę. Delikatnie złapała ją za nadgarstek i pociągła w głąb mieszkania.
- Rozgość się. - machnięciem ręki wskazała na skromnie urządzony salon. Większość jego powierzchni zajmowały regały z mnóstwem książek. Na samym jego środku znajdowała się dwuosobowa kanapa skierowana w stronę powieszonej na ścianie plazmy oraz prostopadle do niej ułożony fotel. Na drobnym stoliku na kawę porozwalane były różne kartki oraz wycinki z gazet. Na ich widok Rukia skrzywiła się lekko.
- Wybacz... Nie posprzątałam. - wymamrotała i podbiegła szybko pozbierać notatki do kupy.

Szła cały czas za nią zatrzymując się tuż za jej plecami. Wychyliła się odrobinę wyglądając przez ramię dziewczyny.
-Co tam masz? - dźgnęła ją delikatnie w bok. - Pokażesz?

Wzdrygnęła się i upuściła kartki, które rozwaliły się po całym pomieszczeniu.
- Nic takiego...-  wyraźnie się speszyła.
Pochyliła się i szybko przystąpiła do sprzątania bałaganu. Wkopała się w niezłe bagno. Nie chciała, aby jej teksty dostały się w ręce kogokolwiek.

Usiadła na ziemi aby pomóc jej w sprzątaniu. Wzięła parę kartek w dłoń zaczynając je przeglądać. Zauważyła, że są to rysunki i teksty  piosenek bądź wiersze. Musiała przyznać, że Rukia miała talent do tego.
- Jesteś pewna, że nic? - zaśmiała się pod nosem czytając tekst.

Popatrzyła na nią z niemałym zdziwieniem.
- Zostaw! - wręcz rzuciła się ba dziewczynę wyrywając jej teksty.

- Nie ma mowy. - poczuła jak traci równowagę, a jej plecy zderzają się z ziemią.
Przytuliła kartki do piersi i zakryła rękami tak aby utrudnić czarnowłosej wyrwanie ich.

Z ust Rukii wydobył się stłumiony krzyk. Niebezpiecznie zachwiała się, po czym wraz z Reiko przewróciła na podłogę. Upadek zamortyzowało ciało dziewczyny, do którego całkowicie teraz przylegała, co postawiło je obie w dość niezręcznej sytuacji. Jej policzki oblał rumieniec.

Reiko nie zwróciwszy uwagi na to, że Rukia na niej leży, dalej ściskała kartki. Zauważyła jak dziewczyna się zawstydziła, co ją nieco zdziwiło. Westchnęła cicho i zaczęła wpatrywać się w sufit czekając aż zacznie jej dalej wyrywać kartki lub po prostu zejdzie z niej. Czarnowłosa była lekka, nie było czuć takiego ciężaru, który mógłby blondynce przeszkadzać. Co prawda była chudsza od niej, pomimo wszystko nie czuła aby przygniatała ją mocno do podłogi. Było to nawet miłe czuć znowu kogoś bliskość chociaż miały zacząć tak jakby od nowa.

Ru natychmiastowo podniosła się z dziewczyny. Szybko pozbierała pozostałe kartki, które poskładała w zgrabny stosik i ułożyła na skraju stoika. Swój wzrok ponownie skierowała na Reiko, która cały czas leżała na podłodze wlepiając swój wzrok w sufit. Typowo męski strój sprawiał, że gdyby nie małe uwypuklenie na jej klatce piersiowej, można byłoby powiedzieć, iż jest ona mężczyzną. Dokładniej, lekko podnieconym mężczyzną. Chcąc przerwać niezręczną ciszę zapytała blondynki:
- Eee... Chcesz się czegoś napić? Kawa, herbata, kakao, woda?

Po chwili podniosła się do siadu i usadowiła na kanapie.
- Nie, dzięki. - odłożyła pozostałe kartki na stosie.
Wyjęła z kieszeni telefon, który zaczęła lekko porzucać lub obracać w dłoniach jak zabawkę, którą pierwszy raz ujrzała.

Westchnęła cicho pod nosem. Usadowiła się w fotelu obok kanapy i założyła nogę na nogę. Było jej głupio z powodu zaistniałej sytuacji. Zależało jej na blondynce. Chciała, aby ich relacje uległy poprawie i były czymś więcej, niż tylko desperackim szukaniem coraz to nowszych, cielesnych wrażeń. Spuściła głowę, po czym nerwowo zaczęła miętolić rąbek spódnicy.

Spojrzała kątem oka na Rukię, która wydawała się podenerwowana albo smutna. Zaczęła otaczać je dziwna atmosfera, więc blondynka postanowiła zacząć jakoś rozmowę:
- Wiążesz jakąś przyszłość z tym? - wskazała palcem na stos kartek.
Nie wiedziała nic o dziewczynie, a kiedy zobaczyła te rysunki i teksty piosenek była coraz bardziej zaciekawiona jej osobą. Zresztą wypadałoby się lepiej poznać, inaczej nie będzie za bardzo o czym rozmawiać.

- Tworzę dla siebie. Chociaż... Kiedyś chciałam być mangaką... - mruknęła pod nosem. - Ale szybko wybiłam sobie ten pomysł z głowy. Potem nadszedł czas, gdy chciałam związać się z muzyką. Zaczęłam grać na perkusji, gitarze elektrycznej, potem śpiewać... Ale ten okres również przeminął z wiatrem, choć hobbystyczne pisanie tekstów zostało mi do dziś.
Zdobyła się na krótkie spojrzenie w stronę Reiko, mając nadzieję, że nie zanudziła ją swoją paplaniną. Wzięła do ręki pierwszy z brzegu tekst i szybko omiotła go wzrokiem.
- Zresztą... Kto chciałby słuchać o samotnej kobiecie na stacji w Tokio*?

Była pod wrażeniem słuchając Rukię. Nie sądziła, że dziewczyna miała aż tyle zainteresowań. Reiko jedynie grała na basie, nie widziała potrzebny aby uczyć się na innych instrumentach. To było jej prywatną miłością, uwielbiała wprost grać i wsłuchiwać się w jego dźwięk.
- Może ja bym chciała? I wiele innych osób? - spojrzała na nią z lekkim uśmiechem na twarzy. - Zaśpiewasz mi to?

Rozwarła szeroko oczy. Minęło dobre parę lat, odkąd dla kogoś śpiewała. Nigdy nie bała się występów przed szerszym gronem widzów, mimo to teraz poczuła coś w rodzaju stresu, dziwnej tremy z którą aż do tej chwili nie miała do czynienia. Co jeśli zafałszuje? Albo zapląta jej się język tworząc niezrozumiałe wyrazy?
- Może... Najpierw ty o sobie coś opowiesz? - spytała chcąc wymigać się od zaistniałej sytuacji. Próbowała udawać rozluźnioną, mimo to jej spięcie było aż za przesadnie widoczne

Siedziała przez chwilę w milczeniu obserwując Rukię. Nie lubiła za bardzo o sobie opowiadać, nie miała o czym.
- Nie. Jeśli mi zaśpiewasz to odpowiem na każde pytanie o sobie. - skrzyżowała dłonie przysuwając się bliżej. Zauważyła, że czarnowłosa się stresuje chociaż nie miała czym. Na pewno ma talent do śpiewu skoro pisze piosenki, gdyby tak nie było to by tego raczej nie robiła.

Wydęła lekko usta. Nie lubiła iść na układy, szczególnie jeśli miała zrobić coś, czego nie chciała. Kochała śpiewać, ale obecna sytuacja była dla niej dość niewygodna.
- Lubisz postawiać na swoim... - powiedziała powoli patrząc centralnie na twarz towarzyszki. - Ale niech ci będzie tym razem.
Wzięła głęboki wdech i usadowiła się wygodniej w fotelu. Wyprostowała się, modląc w myślach, aby wszystko poszło jej tak, jak chciała. Im szybciej zacznie, tym szybciej skończy.
Po dłuższej chwili grobowej ciszy zaczęła po cichu nucić początek tekstu. Z każdą sekundą jej głos stawał się coraz donośniejszy, aby w połowie piosenki wypełnić cały pokój.
- Ból znowu wypełnia moje serce. Nawet, jeśli próbuję krzyczeć, nic się nie zmienia. Gdy twój cień się wydłuża, nie chcę dać rozdzierających serce wspomnień...** - urwała nagle i przeniosła swój wzrok na Reiko.

Wsłuchiwała się najdokładniej jak potrafiła. Dawno nie słyszała takiego pięknego głosu. Kiedy nagle nastała cisza poczuła się jak obudzona z jakiegoś transu bądź długiego snu. Nabrała powietrza i zaczęła jej klaskać.
- Masz wspaniały głos. Nie wiem czemu go marnujesz.
Dopiero przed chwilą zorientowała się, że odkąd usiadła cały czas patrzy na Rukię, więc powędrowała wzrokiem na okno.

Twarz Rukii ponownie oblał słodki rumieniec. Na co dzień słyszała wiele komplementów, jednak te były dla niej szczególnie ważne. Wprost dodawały jej skrzydeł!
- Dziękuję. - odparła nie za bardzo rozumiejąc ekscytację Reiko.
Było mnóstwo osób, które śpiewały lepiej od niej. Tak w każdym razie twierdziła. Od zawsze stawiała sobie poprzeczkę nawet poza własne możliwości i była wobec siebie przesadnie krytyczna. Wrodzony perfekcjonizm i pedantyzm. Za perfekcję w każdej dziedzinie była skłonna zaprzedać duszę.
- No, to teraz ty opowiedz coś o sobie. - niepewnie wstała i przysiadła się obok Reiko, wlepiając w nią spojrzenie.

Lubiła słuchać czyjegoś śpiewu, ale chyba głos Rukii najbardziej jej się spodobał. Kątem oka zauważyła ruch, a po chwili lekki ciężar na kanapie. Spojrzała na nią, odwracając lekko twarz w jej stronę. Westchnęła zrezygnowana i opadła na oparcie kanapy.
- Jestem Reiko, potomek Voldemorta. Koniec. - wystawiła lekko język obserwując minę Rukii.

Jej twarz pozostawała prawie niewzruszona. Jedynym wykonanym przez nią ruchem było ironiczne uniesienie brwi.
- W takim razie moje zwłoki leżą na polu pszenicy trzaśnięte Avadą, po naszej ostrej wymianie zdań, jaka miała miejsce ostatnio. - delikatnie dźgnęła ją palcem w bok. - Co ogółem lubisz robić? Pracujesz gdzieś?
Spojrzała wprost w jej czekoladowe oczy czekając na odpowiedź.

- Nooo tooo... - milczała przez dłuższą chwilę z nadzieją, że jednak jej odpuści lecz zauważyła, że dziewczyna nie da jej spokoju jeśli czegoś jej o sobie nie powie. - Lubię grać na basie i rozmawiać z moją papugą. Pracuję w sklepie muzycznym.
Miała minę zbitego psa jakby musiała niewiadomo co robić.

Ujrzawszy minę dziewczyny, Rukia zaśmiała się cicho. Przyłożyła palec wskazujący do jej policzka i dźgnęła go lekko. Z każdą chwilą Reiko interesowała ją coraz bardziej. Grała na basie, jednym z ulubionych instrumentów Ru, co stawiało ją w jeszcze lepszym świetle niż na początku.
- Uroczo właśnie wyglądasz, wiesz? - subtelnie się uśmiechnęła.
Miała ochotę złożyć na jej policzku delikatny pocałunek, jednak niechętnie powstrzymała się od wykonania tej czynności. Na to przyjdzie czas potem.
- Zagrasz mi coś kiedyś na basie? - zapytała z widoczną iskierką nadziei i podekscytowania w oczach.

Zrobiła minę podobną do obrażonej słysząc ten ''komplement''.
-Rukia...ty chyba nigdy uroczych ludzi nie widziałaś skoro tak twierdzisz.
Zauważyła ekscytację w jej oczach kiedy powiedziała o basie. Po raz pierwszy ktoś kto jest tym taki podekscytowany i jeszcze poproszono ją o zagranie. Zawahała się przez chwilę po czym odezwała do niej cicho:
- Może kiedyś... - atmosfera robiła się coraz luźniejsza, co odpowiadało Reiko. Nie lubiła kiedy było sztywno i przeważnie kończyło się na oglądaniu filmu w ciszy.

- Kiedyś czyli kiedy? - pod tym względem potrafiła być nieznośna jak dziecko. Gdy czegoś chciała musiała dostać to w jak najkrótszym czasie. Można byłoby porównać ją do rozkapryszonej księżniczki, gdyby nie fakt, że większość swoich zachcianek realizowała sama, cele osiągała dzięki własnemu samozaparciu. A kolejnym jej celem było usidlenie Reiko.

- Jak kiedyś do mnie przyjdziesz to ci zagram, nie będę tego wszystkiego targać do ciebie przecież.  - pstryknęła ją delikatnie w nos.
Mogła nie mówić o basie, nie byłaby wtedy tak męczona. Rozejrzała się chwilę po mieszkaniu aby potem znowu spojrzeć na Rukię przez co ich wzrok po raz kolejny się spotkał. Blondynka zdążyła już do tego przywyknąć więc ani trochę jej to nie ruszyło. Poprawiła rękawy od koszuli po czym znowu skrzyżowała ręce.

Delikatnie zmarszczyła nosek robiąc przy tym ledwo zauważalnego zeza. Cicho prychnęła.
- Mamy cały czas przesiadywać u mnie? Jeszcze czego!

- Nie powiedziałam przecież, że będziemy tu cały czas. Jak będziesz chciała gdziekolwiek pójść do powiedz i pójdziemy bez problemu. - Spojrzała na nią ze zdziwieniem i się nieco odsunęła.

- Pragnę zauważyć, że to ty zaprosiłaś mnie... Na randkę. - odpowiedziała kładąc wyraźny nacisk na ostatnie dwa słowa. Nawet gdyby chciała, nie umiała powstrzymać się przed wtrąceniem tych drobnych złośliwości. Wyraźnie posmutniała patrząc na odsuwającą się od niej dziewczynę.

-Wiem przecież, ale w dalszym ciągu mało o tobie wiem, więc nie mam pojęcia gdzie wolałabyś pójść. Czy do kina, coś zjeść, na jakiś spacer czy gdziekolwiek. - odsunęła się już całkowicie kładąc dłonie na udach. Wzięła głęboki wdech, po chwili ciężko wypuszczając powietrze. Randki u niej wyglądały tak, że dziewczyna wybierała miejsce, ponieważ Reiko prawdę mówiąc nie przepadała za wychodzeniem z domu, ale jak ktoś jej się podoba to już inna sprawa.

- Wolę jednak w pełni zdać się na ciebie, moja droga. - odparła powoli lekko wydymając krwistoczerwone usta.
Miała wyraźną ochotę prowokująco je oblizać, jednak uznała to za niestosowne. Poprawiła więc dość pomiętą już spódnicę nie odrywając wzroku od speszonej basistki.

- Nie lubię wybierać miejsc, jest mi to naprawdę obojętne. Możemy iść nawet do lasu jeśli zechcesz. - na ułamek sekundy obserwowała jak poprawia spódnicę, a potem na jej wargi. Nie wiedziała już gdzie patrzeć więc znowu jej wzrok powędrował na okno.

- Skoro chcesz, to dlaczego nie! - odparła entuzjastycznie i podniosła się z kanapy.
Co prawda trapery nie będą się dość dobrze prezentować z jej wykwintną kreacją, jednak dla Reiko była skłonna do i takich poświęceń. Nie czekając na dziewczynę, żwawym krokiem udała się do przedpokoju. Wyciągnęła z szafki buty i nałożyła je starannie sznurując.

Zdziwiona dopiero po paru sekundach wstała i ruszyła do Rukii. Obserwowała ją jak sznuruje buty, w tym samym czasie wszystko sobie po woli kodując. Wyjęła z kieszeni paczkę papierosów i wyszła przed drzwi czekając na czarnowłosą.

Rukia doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że potraktowała słowa Reiko zbyt dosłownie. Wynikało to jednak z jej złośliwości. W głębi duszy liczyła, że pójdą do mieszkania dziewczyny, obejrzą jakiś film, a ona będzie mieć okazje wsłuchać się w cudowne dźwięki basu bądź też poprzytulać do blondynki, jednak pod żadnym pozorem nie miała zamiaru się do tego przyznawać. Pozostało jej mieć nadzieję, że Reiko nie zabierze jej do jakiejś starej, zapuszczonej puszczy rodem z Władcy Pierścieni.
Nałożyła na siebie jeszcze czarny płaszcz, po czym wyszła na zewnątrz.

- Jesteś pewna, że chcesz iść do lasu? - zapaliła papierosa patrząc na dziewczynę. Minę miała zdecydowanie zniesmaczoną, co pomimo wszystko chciała ukryć. Niebo nie było zbyt ciekawe, a ona nie miała swoich kochanych glanów tylko trampki oraz nic do nakrycia gdyby pogoda się zmieniła.

- Tak, jestem. - odparła stanowczo. - Chyba zdążyłaś zauważyć, że lubię takie oddalone od cywilizacji tereny.
Spojrzała w niebo, na którym kłębiło się mnóstwo chmur w odcieniach od śnieżnobiałego, aż po smoliście czarne. Widocznie zapowiadało się na deszcz, a nawet burzę. Cicho westchnęła. Wyciągnęła z kieszeni płaszcza papierosy i odpaliła jednego mocno się zaciągając.

- No dobrze... - ruszyła powoli w stronę najbliższego lasu. Co jakiś czas zerkała na chmury. Schowała dłonie do kieszeni i zaczęła kopać mały kamień.

Instynktownie nieśmiało chwyciła Reiko za nadgarstek. Wolała się trzymać blisko niej, gdyż z lasem miała dość niemiłe wspomnienia. Liczne opowieści o slendermanie, rake, czy innych potworach przyprawiały ją o dreszcze i skutecznie sprawiały, że trzymała się z dala od bardziej zalesionych miejsc

Reiko spojrzała dyskretnie na Rukię, która zdawała się być lekko przestraszona. Postanowiła zaryzykować, szarpnęła lekko nadgarstkiem przez co dziewczyna ją puściła więc szybko złapała ją za rękę i pociągnęła nieco szybciej.
-Chodźmy zanim zacznie padać, bo inaczej jedyne co zrobimy to się wykąpiemy na świeżym powietrzu.

Przytaknęła i przyspieszyła kroku. Im bardziej zbliżały się do lasu, tym bardziej waliło jej serce. Miała wrażenie, że zaraz wyskoczy jej z piersi, jednak starannie maskowała strach. Nauczyła się go nie okazywać, aby szybko opanować panikę w chwilach kryzysu. Dodatkowo ściskana ręka Reiko dodawała jej pewności siebie.

Wplotła powoli swoje palce między jej. Po parunastu minutach zaczęły wchodzić do lasu. Im dalej szły tym drzew było więcej oraz wydawało się robić mroczniej. Reiko kompletnie niewzruszona szła pewnym siebie krokiem jakby spacerowała po łące.

ścisnęła mocniej rękę Reiko. Po kilku minutach drogi zapanował półmrok, a wszystkie, z reguły normalne rzeczy zaczęły przybierać postać legendarnych potworów, a każdy trzask gałązki stawał się podejrzany. Porcelanowa twarz Rukii momentalnie stała się blada jak kartka papieru.

Spojrzała na Rukię, po której było widać przerażenie. Bez słowa zatrzymała się i przytuliła ją do siebie. Nie było sensu pytać czy się boi, ponieważ widać to po niej. Wiedziała, że pójście tutaj to był zły pomysł ale dziewczyna wydawała się zbyt podekscytowana tym.

Ufnie wtuliła się w tors Reiko. Szybko zamknęła oczy, aby nie patrzeć na to, co je otaczało, a skupić się na równomiernym biciu serca dziewczyny. Pod wpływem strachu jej ciało lekko drżało, co było dość odczuwalne.

Zaczęła głaskać ją uspokajająco po plecach. Pocałowała dziewczynę delikatnie we włosy przytulając odrobinę bardziej do siebie. Nie chciała aby Rukia się bała. Po chwili z nieba zaczęły spadać pojedyncze krople wody, które w parę sekund zamieniły się w ulewę.

Mimowolnie cicho zamruczała. Bliskość dziewczyny sprawiała, że czuła się bezpiecznie. Sama sobie się dziwiła, że tak szybko jej zaufała. Zwykle każdego na początku trzymała na dystans. Po chwili rozległ się huk, a z nieba runęły miliony kropel lodowatej wody. Rukia wydała z siebie stłumiony krzyk, jeszcze bardziej wczepiając się w Reiko.

Blondynka obejmując Rukię w pasie zaczęła iść w miarę szybko w stronę wyjścia z lasu.
- Musimy się u którejś z nas schować.
Czuła z każdą chwilą jak ubrania coraz bardziej przylegają jej do ciała, a ciepło opuszcza jej ciało.

- Do kogo będzie bliżej? - spytała szeptem.
Ru nie otworzyła oczu nawet na chwilę, przez co całkowicie polegała na Reiko. Co prawda co jakiś czas potykała się, bądź ślizgała w błocie, jednak nie zaliczyła żadnego poważniejszego upadku. Ulewa nabierała na sile. Gdy tylko drzewa zaczęły się przerzedzać bardzo szybko zaczęły moknąć. Makijaż Rukii stawał się jedynie wspomnieniem, natomiast ubrania przyległy do niej całkowicie eksponując to i owo.

- Do mnie, ty mieszkasz ponad 40 minut dalej.
Idąc przez miasto zerkała co jakiś czas na ludzi uciekających przez deszczem oraz zapchane sklepy. Po około pół godzinie były przed domem Reiko. Dziewczyna szybko wyszukała klucze, otworzyła drzwi i wpuściła przodem do środka.

Chcąc schronić się szybko weszła do małego, przytulnego mieszkanka. Stanęła w progu, aby ściągnąć zabłocone buty, przez co dość pokaźnie wypięła tylną część ciała, którą dodatkowo podkreślała przemoczona spódnica.

Po zamknięciu drzwi odwróciła się w stronę dziewczyny. Pierwsze co rzuciło się Reiko w oczy to jej tyłek, od którego nie mogła oderwać wzroku. Nagle czarnowłosa się wyprostowała, a blondynka speszona tym, że prawie ją przyłapano zaczęła zdejmować szybko buty i ruszyła do salonu.
-Jeśli chcesz skorzystać z łazienki to na korytarzu pierwsze drzwi po lewej. Chcesz coś ciepłego do picia?

- Nie będzie to dla ciebie problemem?
Starannie ułożyła buty na szmatce, aby nie pobrudzić większej powierzchni podłogi, która i tak pokryta była już pokaźną warstwą błota. Rukia skrzywiła się na ten widok. Nie lubiła bałaganu.
Podeszła do wiszącego na ścianie ogromnego lustra i przyjrzała się sobie. Nie wyglądała zbyt dobrze, przez co głośno westchnęła. Żałowała, że jasnowłosa musiała oglądać ją w takim stanie. Wyciągnęła z rękawa wsuwki, po czym starannie wpięła je w przemoczone włosy tak, aby nie opadały jej na twarz.

-Nie, dlaczego? Czuj się jak u siebie w domu. No więc, chcesz coś do picia? - odgarnęła​ włosy do tyłu i ruszyła powoli w stronę kuchni. Czuła jak robi jej się coraz zimniej, wypadałoby się przebrać. Powinna też chyba pożyczyć Rukii jakieś ciuchy żeby się nie przeziębiła.

- A... Masz gorącą czekoladę? - stanęła w drzwiach i popatrzyła na nią z nadzieją w oczach.
Była to jedyna rzecz, która była w stanie poprawić jej teraz humor, pomijając oczywiście słodko-gorzki smak ust Reiko, których chciała kolejny raz zakosztować.
Podwinęła lekko rękawy koszuli z której dosłownie mogła wyciskać wodę. Dopiero teraz poczuła przenikliwe zimno. Szybko potarła dłoń o dłoń, aby choć trochę się ogrzać.

- Pewnie. - dziewcz​yna wyjęła z szafki dwa kubki po czym obejrzała się w jej stronę. - Hmmm... P​ożyczyć ci jakieś ubrania? Odłożył​a je na ladę i podeszła bliżej Rukii patrząc jak pociera swoje zmarznięte dłonie.

- A mogłabyś? - czarnowłosa uśmiechnęła się słodko
Nie chciała nadużywać gościnności Reiko, jednak sytuacja tego wymagała. Była w 90% pewna, że ten wypad, przez osłabioną odporność, skończy się dla niej grypą, a dokładając do tego problemy z płucami - najprawdopodobni​ej również pobytem w szpitalu.

- Nie ma problemu. - ruszył​a w stronę swojej sypialni.
 Wyjęła z szafy jakąś koszulę i luźniejsze spodnie. Wróciła prędko do dziewczyny podając jej ubrania z lekkim uśmiechem. Z powrotem udała się do lady przygotowując gorące napoje.

Patrząc na uśmiech dziewczyny jej wnętrze ogarnęło przyjemne ciepło.
- Dzięki Rei. - powiedziała, po czym szybko udała się do łazienki zamykając za sobą drzwi na zamek. Podeszła do umywali, odkręciła ciepłą wodę i przemyła twarz pozbywając się resztek makijażu. Skoro wyszło tak, a nie inaczej, Reiko dołączy do wąskiego grona osób, które miały okazję zobaczyć w pełni naturalną Rukię, bez krzty poprawek.
Gdy jej twarz znów stała się porcelanowo blada, przystąpiła do ściągnięcia ciężkich ciuchów, które następnie złożyła w równiutką kostkę i odłożyła na szafkę obok grzejnika, z którego wcześniej ściągnęła ręcznik, aby osuszyć wilgotne ciało.
Krytycznym spojrzeniem zmierzyła rzeczy, które dostała od Reiko. Nie była przyzwyczajona, do noszenia luźnych rzeczy na co dzień. Twierdziła, że wygląda w nich po prostu grubo. Chcąc czy też nie, szybko nałożyła na siebie ciemnoszare spodenki do kolan i białą bluzkę z logiem Sex Pistols, po czym wyszła z łazienki, od razu kierując się w stronę kuchni.

Reiko pod chwilową nieobecność dziewczyny przebrała się w suche ubrania i pozbyła przemoczonego bandaża przez co musiała ubrań zwykły stanik po raz pierwszy od bardzo dawna. Wróciwszy do kuchni wzięła kubki, które położyła na stoliku. Usiadła na krześle przeklinając pod nosem, że opaska na jej nos jest przemoknięta, a nie ma innej aby ją zastąpić. Równie dobrze mogłaby chodzić bez niej, jedynym problemem był gość w mieszkaniu. Zobaczyła nagle czarnowłosą wchodzącą do pomieszczenia.

Niepewnie weszła do pomieszczenia rozglądając się po nim. Nigdy nie spodziewałaby się, że pokaże się komukolwiek w takim stanie już na pierwszej randce. Po krótkiej chwili jej wzrok spoczął na blondynce, która w wersji domowej wyglądała jeszcze piękniej niż zwykle. W dodatku nie była już płaska, ha! Ru uśmiechnęła się przelotnie.
Przycupnęła na krześle na przeciw niej i ujęła w zziębnięte łapcie gorący kubek wypełniony po brzegi płynną czekoladą.

Zauważyła, że Rukia bez makijażu i w jej ubraniach wygląda ślicznie i niewinnie. Uśmiechnęła się pod nosem upijając po chwili duży łyk kawy. Spojrzała w stronę okna, za którym pogoda nie wyglądała na taką jakby miało zaraz wyjść słońce. Westchnęła pod nosem wracając znowu wzrokiem na dziewczynę.
- Ładnie tak wyglądasz.

Rukia pokręciła przecząco głową. Powoli zaczęła sączyć słodki napój, dokładnie przyglądając się Reiko.
- W tej chwili nawet nie czuję się ładna, a co dopiero atrakcyjna. Wyglądam jak przeciętna japonka. - opowiedziała odkładąjac kubek na stół.

- Według mnie najładniej ci bez makijażu. To ukazuje twoje naturalne piękno. - uśmiechn​ęła się nie spuszczając wzroku z Rukii. Może dla samej siebie była przeciętna ale dla blondynki najpiękniejsza naturalnie. Wstała z kubkiem i ruszyła do salonu jakby nigdy nic.

Rukia spojrzała tęsknym wzrokiem za znikającą w drzwiach dziewczyną. Smętnie zamieszała łyżeczką w filiżance, uderzając nią o ścianki naczynia. Nagle coś za oknem przykuło jej uwagę. Nastąpił błysk, podobny do błysku fleszu, po czym rozbrzmiał potężny huk, jakby nastąpiło bombardowanie rozpoczynające III wojnę światową. Rukię sparaliżował paniczny strach.

Blondynka rozłożyła się na kanapie w salonie po czym włączyła telewizję. Usłyszała grzmot, który prawie jej nie ruszył. Dopiła do reszty kawę i odłożyła kubek na ławę. Zaczęła przeglądać kanały za jakimś ciekawym horrorem na wieczór ale w telewizji nic nie było. Westchnęła ciężko, oparła głowę i spojrzała w sufit pogrążając się w rozmyśleniach.

Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz strachu podobny do tego, który czuła będąc w lesie. Powoli podniosła się na drżących nogach i wybiegła sprintem z pomieszczenia przewracając z łoskotem krzesło. Niczym huragan wpadła do salonu. Pełnymi łez oczami rozejrzała się po nim, a gdy zauważyła Reiko, skorzystała z swoich umiejętności ninji i pojawiła się zaraz za nią przytulając do jej pleców.

Dziewczyna wzdrygnęła się czując jak ktoś ją przytula. Obróciła głowę na tyle ile potrafiła i spojrzała pytająco na Rukię, która trzęsła się jakby była z galarety.
- Co się stało? - blondynka​ wyswobodziła się cudem z jej objęć i odwróciła w stronę czarnowłosej aby następnie przytulić ją do siebie. Czyżby się bała burzy? A może coś zobaczyła, po prostu?

W oczach Rukii można było dostrzec jawne przerażenie. Zawsze w takich momentach starała się zachować zimną krew, jednak tym razem była zbyt spięta. Najchętniej zamknęłaby się w jakimś dźwiękoszczelnym​ bunkrze. Gdy ponownie błysnęło, szybko zatkała uszy i bardziej wtuliła w miękki tors blondynki.

- Shhhh, jesteś bezpieczna. - przyt​uliła ją do siebie tak, aby była całkowicie tyłem do okien. Delikatnie zaczęła głaskać ją od karku przez całe plecy powtarzając co jakiś czas pod nosem to samo zdanie.

Leżąc tak skulona wyglądała na jeszcze drobniejszą niż w rzeczywistości. Wczepiła drobne łapki w jej bluzkę. Po krótkiej chwili jej ciało przestało drzec, a przyspieszony oddech się wyrównał. Jej powieki zrobiły się nadmiernie ciężkie. Dzięki poczuciu bezpieczeństwa, jakie dawała jej Reiko, szybko odpłynęła w krainę snów. 

____
* the GazettE – Juunana Sai
** org. “Itami ga mata komi agete saken de mite mo nani mo kawa razu, anata no kage wo hikizutta mama”


niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział II - I love you, idiot.

Perspektywa Reiko - Aki
Perspektywa Rukii - Taka-chan

***

Mocno poirytowana Rukia siedziała pod starą wiśnią opierając się o jej pień. Od czasu zniknięcia Reiko zdążyła wypalić już całą paczkę papierosów. Nie wiedząc, co począć ze swymi skołatanymi nerwami, niespokojnie skubała źdźbła trawy obserwując pływające w stawie karpie koi.
Ale zaraz... Uruha wspominała, że gdyby coś poszło nie tak, dać jej znać! Chwaląc się w myślach za swą pomysłowość, rozpięła torebkę i zaczęła w niej grzebać w poszukiwaniu swojego iPhone'a. Kiedy w końcu udało się jej go wydostać, na jej twarzy znów zagościła złość. W miejscu, w którym właśnie siedziała nie było zasięgu. Już miała zamiar cisnąć telefon do stawu, na szczęście w ostatniej chwili przypomniała sobie cenę, za jaką go kupiła, więc zrezygnowała z tego rozwiązania.
Powoli wstała. Nie widział jej się powrót do miasta pełnego smogu i wszechobecnych ludzi. Westchnęła poirytowana. Ponownie spojrzawszy na ekran, zauważyła pojawienie się jednej kreski zasięgu. W tym momencie wpadła na kolejny, iście genialny pomysł.
Odwróciła się przodem drzewa i lekko naparła na nie swoim ciałem. Po upewnieniu się, że jest ono stabilne, zwinnie, niczym wiewiórka, wspięła się na sam jego szczyt. Przycupnęła da jednej z gałęzi, po czym wybrała numer do Uruhy.

Spokojna już Reiko siedziała w domu oglądając jakiś horror. Cały czas była zła na Rukię, chociaż wie, że wina leżała po stronie ich obu. Zrobiło jej się trochę głupio, że tak się zachowała, ale niestety ma już taki charakter… Albo i stety. Pomimo wszystko, postanowiła nie przejmować się  całym tym  zajściem, ponieważ prawdopodobieństwo, że znowu ją spotka było bardzo małe. Podniosła się z kanapy i udała w stronę łazienki, aby wziąć orzeźwiający prysznic. Po pół godzinie wyszła ubrana w białą koszulkę z napisem ''Sex Pervert'' i krótkie jeansowe spodnie. Nagle do jej drzwi zaczął się ktoś dobijać. Dziewczyna, nie spodziewając się nikogo o tej porze ,podeszła i otwarła je najszerzej jak mogła. W tej chwili do środka wbiegła Uru z widocznym zdenerwowaniem.
- Ubierasz się i idziesz do mnie, t e r a z. - nie wiedząc kompletnie o co chodzi ubrała czarne trampki i posłusznie udała się za przyjaciółką, zamykając przy okazji dom. Przez całą drogę szły w milczeniu, a Reiko zastanawiała się o co mogło jej chodzić. Kiedy po godzinie znalazły się przed wejściem do mieszkania uświadomiła sobie, że mogła dowiedzieć się o jej kłótni z tamtą dziewczyną. Niestety w chwili kiedy chciała zawrócić Uru otwarła drzwi i wepchnęła ją do środka.

Rukia nie spodziewała się, że sprawa nabierze takiego obrotu. Miała zamiar jedynie wyżalić się Uru, poprzeklinać trochę i ponarzekać, aby uspokoić wewnętrznego diabła, tymczasem ta, w czasie niecałych 15 minut, zjawiła się na łące i dosłownie zrzuciła ją z drzewa. Pamiątką po tym zajściu przez długi okres będzie pokaźny siniak na biodrze Rukii.
Teraz siedziała w kuchni przyjaciółki, rzucając pod nosem przekleństwa na wszystko dookoła i wypalając papierosy, które wymusiła na Uru w drodze do jej mieszkania. Rukia od dłuższego czasu była nałogowym palaczem przez co, mimo młodego wieku, nabawiła się wielu dolegliwości, dzięki czemu była częstym gościem różnych japońskich pulmologów.

Totalnie zdezorientowana Reiko zaczęła się rozglądać po mieszkaniu. Miała nadzieję, że nie ma tu Rukii i nie będzie musiała się z nią godzić. Po chwili zaczęła słyszeć z kuchni zlewające się ze sobą przekleństwa, a jej twarz wykrzywiła się w lekkim grymasie. Niestety to, że ich następne spotkanie miało nie mieć miejsca było zbyt piękną wizją, aby mogła stać się prawdziwa. Poprawiła mokre włosy i ruszyła do kuchni pewnym siebie krokiem. Najważniejsze to mieć to już za sobą, ponieważ wiedziała, że nie ma co liczyć na to, że wymiga się stąd. Po cichu stanęła w wejściu i oparła się o framugę drzwi krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Popatrzyła na Rukię.

Rukia podniosła wzrok na Reiko. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć poza lekkim zdenerwowaniem. Zgrabnym ruchem strzepała popiół z końcówki papierosa, w międzyczasie ponownie omiatając dziewczynę spojrzeniem. W oczy rzuciła się jej bluzka. Na jej ustach zagościł cień uśmiechu, jednak zniknął równie szybko, jak się pojawił.
- Dobrze wyglądasz. - rzuciła krótko na powitanie, aby następnie ponownie zaciągnąć się papierosem.

-Dzięki. - wymamrotała pod nosem cały czas lustrując ją wzrokiem. Po chwili zza Reiko wyłoniła się Uru stając na środku kuchni. Tym razem była zdecydowanie spokojna i po części prawdopodobnie zadowolona. Spojrzała na obie dziewczyny i poprawiła fryzurę.
-Dopóki obie się nie pogodzicie i nie przeprosicie, będziecie siedzieć w tym domu. -  skwitowała, po czym zniknęła za drzwiami, które po chwili zamknęła na klucz. Dziewczyna westchnęła ciężko wracając wzrokiem znowu na Rukię. Nie zamierzała się z nią godzić, nie widziała powodu do tego.

- ...że co proszę? - z wrażenia wypuściła z dłoni papierosa. Nie miała zamiaru przebywać w tym mieszkaniu do usranej śmierci! Lekko kulejąc podeszła do drzwi i zaczęła szarpać klamkę. - Uruha!
Po 15 minutach nieudolnych prób otwarcia jedynego wyjścia z pomieszczenia, powoli osunęła się na podłogę ciężko oddychając. Że też w tym momencie musiały dać o sobie znać skutki nadmiernego palenia!

Spojrzała na nią nieco wystraszona. Nie wiedziała czy Rukia teraz żartuje, czy rzeczywiście coś jej jest.
- ...wszystko w porządku?  - usiadła niepewnie naprzeciw niej. Może po prostu chciała, aby Uru się nad nią ulitowała więc symulowała? Chociaż nie wyglądała na taką, więc wykluczyła tą możliwość. Nie wiedziała co robić, siedziała tylko i patrzyła na nią troskliwie.

- Nic, ja tak mam... - odpowiedziała na jednym wdechu. Próbowała wstać, jednak niewystarczająca ilość tlenu w jej organizmie uniemożliwiła jej to. Zachwiała się niebezpiecznie, przez co znów powróciła do pozycji siedzącej. Skuliła się i objęła rękami nogi, próbując złapać oddech.

Spanikowała i zerwała się na równe nogi. Nie wiedziała, co począć więc otwarła szeroko okno w pomieszczeniu i znowu wróciła do dziewczyny.
-Masz astmę czy co? Potrzebujesz jakiś tabletek lub coś w tym stylu?

Pokręciła przecząco głową.
- Podobno są to pierwsze objawy przewlekłej obturacyjnej choroby płuc spowodowanej paleniem. - oparła głowę o swoje kolana. Powiew świeżego powietrza nieco ją uspokoił. - Te napady duszności są jednym z powodów, dla których lubię wybierać się poza miasto, z dala od ulicznego smogu.
Jej oddech powoli wracał do normy. Cały czas tkwiła w tej samej pozycji bojąc się, że gdy ruszy się choć milimetr, nagle straci przytomność i obudzi w szpitalu podłączona do tysiąca różnych maszyn.

- Mogłaś powiedzieć, że to był jeden z kilku powodów, dlaczego mnie tam zabrałaś... W takim razie czemu tyle palisz?  - wpatrywała się wciąż w jej drobne ciało. Tak skulona wydawała się aż za przesadnie delikatna. Reiko wolała ją zdecydowanie taką, niż pewną siebie i odważną Rukię. Jej niewinna postać wydawała się urocza, przez co dziewczyna na moment straciła kontakt z ziemią. Po chwili zorientowała się, że zaczyna Rukię inaczej postrzegać i uderzyła się delikatnie w policzek. Ona nie może jej się podobać. Miała za sobą zdecydowanie  za dużo nieudanych romansów i była zrażona do jakichkolwiek uczuć.

- Zaczęłam palić w wieku 15 lat. - Rukia zmęczonym wzrokiem patrzyła wprost w oczy blondynki. Ogarnęło ją dziwne poczucie bezpieczeństwa. Czuła, że może jej powiedzieć o wszystkim, co było dość dziwne, gdyż nie należała do osób wylewnych. - Ale nie myśl, że robiłam to, aby zaimponować rówieśnikom. Paliłam po kryjomu, nikomu się do tego nie przyznając. Zawsze żułam miętowe gumy i dosłownie oblewałam flakonikiem perfum, aby pozbyć się zapachu dymu. Na początku traktowałam to jako formę ucieczki od rzeczywistości, ukojenia nerwów. Potem jako lekarstwo. Na stres, na ojca, na macochę, na złamane serce. Z czasem zaczęłam palić nawet paczkę dziennie. Po przebudzeniu, przed śniadaniem, w trakcie drogi do szkoły, po szkole, w trakcie czytania książek, pisania tekstów, nauki, przed snem, podczas bezsennych nocy... I tak zostało do dziś.
Swój krótki monolog zakończyła lekkim kaszlnięciem, które natychmiast stłumiła dłonią.

Westchnęła cicho nie przerywając kontaktu wzrokowego z nią.
- Ludzie najczęściej znajdują ukojenie w czymś co ich zabija. Chociaż nigdy nie spotkałam się z tym, aby komuś palenie pomagało na złamane serce. I nie wyglądasz na taką, co chciałaby się zakochać. - usiadła skrzyżnie naprzeciw niej. Oparła łokieć o kolano po czym podparła policzek o otwartą dłoń.

Zamyśliła się chwilę.
- Chyba złamane serce to złe określenie. Nie wierzę w miłość. Raczej kolejny zawód, bo gdzieś we mnie chyba nadal tli się iskra nadziei, że może jednak ktoś... - urwała nagle. Mimo wszystko nie chciała okazywać czegoś, co od zawsze uznawała za słabość.

Zmarszczyła lekko brwi.
- Ja sama nie wiem czy miłość w końcu istnieje, czy nie, chociaż coraz bardziej w to wątpię. - złapała wolną dłonią materiał bluzki, którym zaczęła się po chwili bawić. Nie była nigdy w prawdziwym związku, jedynie spotykała się z jakimiś dziewczynami, ale nigdy nie trwało to dłużej niż kilka miesięcy. I nie chodziło tu już o to, że im się nie układało, wręcz przeciwnie. Kiedyś zakochała się na zabój w pewnej dziewczynie, która ją wystawiła i od tamtej pory obiecała sobie, że nigdy nie zaangażuje się w poważny związek. Momentalnie poczuła się gorzej, więc przestała patrzeć na Rukię.

- Hej... Wszystko w porządku? - z lekka się ożywiła i przysunęła bliżej niej. Miała w tej chwili ochotę się do niej przytulić, ale wiedziała, że nie skończyłoby się to dobrze dla ich obu. Mogła tylko słuchać, co z niewiadomych przyczyn rozdzierało jej serce. Potrzebowała bliskości.

-Tak, chyba tak. Po prostu zebrało mi się nagle na niemiłe wspomnienia... - wymamrotała pod nosem tak, że ledwo dało się ją zrozumieć. Zaczęła odczuwać wewnętrzną pustkę, która z każdą chwilą się powiększała, zupełnie jakby chciała ją całą pochłonąć. Brakowało jej czegoś. Sama nie wiedziała co to mogło być.

- Hm... - postanowiła zaryzykować. Gdy ta nie patrzyła, przysunęła się tak blisko, jak tylko się dało, po czym delikatnie ją objęła. Zamknęła mocno oczy, jakby bała się, że blondynka da jej za ten gest w twarz.

Wzdrygnęła się i odruchowo podkuliła nogi. Chciała teraz zerwać się z krzykiem, ale jednocześnie coś ją przed tym powstrzymywało. Spuściła głowę i zaczęła głęboko oddychać, aby nie zacząć panikować. Całe jej ciało opanował lęk, którego usiłowała się pozbyć. Trzeba się kiedyś przełamać.

Gdy tak przylegała do Reiko całym ciałem, lekkie wzdrygnięcie było dość silnie dla niej odczuwalne. Pod jego wpływem zadrżała lekko, lecz nie odsunęła się.
- Shh... To tylko ja. Nie bój się, nie skrzywdzę cię... Rei. - zamruczała jej wprost do ucha. Pozwoliła sobie na zdrobnienie jej imienia, dzięki czemu nabrała większej pewności siebie w tym, co właśnie robiła. Delikatnie zaczęła głaskać ją uspokajająco po ramieniu.

Bardzo powoli oswajała z tą bliskością. Z czasem strach zaczęło zastępować przyjemne i nieznane uczucie. Czując jej dłoń gładzącą ją po ramieniu mimowolnie zaczęła wydawać z siebie ciche pomruki. Rozluźniła się bardziej i przymknęła oczy, a oddech z każdą chwilą coraz bardziej się uspokajał. Nie pamiętała już jak to jest czuć kogoś bliskość bez strachu.

Rukia oparła delikatnie głowę o jej ramię. Zaciągnęła się powietrzem, które mieszkało się ze słodkim zapachem perfum Reiko. Zamruczała cicho, jeszcze bardziej wtulając się w jej bok. Zmrużyła oczy, umiarkowanym oddechem lekko ogrzewała jej szyję. Po raz pierwszy od dawna pragnęła czyjejś bliskości tak bardzo.
- Opowiesz mi co cię gryzie? - spytała po chwili nie przerywając głaskania.

- Po prostu... Była kiedyś osoba, na której mi zależało. Przez pół roku dawała mi nadzieję, a potem tak po prostu znalazła sobie kogoś innego... - nieśmiało oparła swoją głowę o jej i delikatnie przytuliła Rukię do siebie. Otwarła oczy, a jej ciało przestało drżeć ze strachu. Jedyne co teraz odczuwała to dziwny spokój i coś jeszcze, czego nie potrafiła zidentyfikować.

Korzystając z okazji, Rukia szybkim ruchem wepchnęła się na kolana Reiko, aby móc w pełni do niej przytulić.
- Too... Był mężczyzna? - zapytała z nadzieją, że odpowiadając zaprzeczy jej pytaniu.
Po zmianie pozycji, jej ręka zaczęła wędrować od łopatek, aż po sam jej kark. Drugą przestała ją obejmować, na rzecz jej włosów, które lekko przeczesywała palcami. Uwielbiała taką zabawę. Cieniowane końcówki delikatnie strzępiła koniuszkami palców, wygładzone części czochrała, natomiast postawione do góry, tapirowane kosmyki starała się rozprostować. Doskonale zdawała sobie sprawę, że wykonywana przez nią czynność może zdenerwować Reiko, ale w tej chwili nie dbała o to.

Machnęła głową na znak żeby dała spokój jej fryzurze. Przytuliła ją jak pluszowego misia i oparła brodę o jej ramię.
-Nie. - odpowiedziała krótko i stanowczo, więcej nie trzeba było mówić. Czuła się dziwnie. Praktycznie nie znała tej dziewczyny, niedawno co się pokłóciły, a teraz wręcz ciągnie ją do jej bliskości. Bała się, że może przez to znowu popełnić błąd, ale wolała myśleć pozytywnie, że albo odejdzie to w zapomnienie ale kto wie, może coś się dobrego wydarzy.

Wydęła lekko usta. W tym krótkim czasie zdążyła zrobić niezły bałagan. Jej irokez zdecydowanie irokeza juz nie przypominał. Zaśmiała się cicho pod nosem.
- A więc... Jednak jesteś lesbijką? - popatrzyła na nią prowokująco. Kolejny raz miała rację, ha!
Jej pewność siebie ponownie podskoczyła, przez co usadowiła się okrakiem, delikatnie oplatając ją nogami w pasie. Powoli zaczęła dopuszczać do swojego mózgu fakt, iż po raz pierwszy w życiu się w kimś zakochała. W dodatku ta kobieta przestała ją odrzucać, dając jej pole do popisu.

Wyprostowała się i zrezygnowana przeczesała włosy palcami tak aby były chociaż w miarę ułożone.
- Skoro to nie był mężczyzna, moja odpowiedź  jest zbędna. - po raz kolejny spojrzała jej w oczy, co chyba stało się najczęstszą rzeczą jaka im się przytrafia od rana. -A co cię to tak interesuje?
Przekręciła delikatnie głowę w bok marszcząc przy okazji delikatnie brwi. Rukia mówiła, że nie wierzy w miłość, a teraz ich relacje wyglądają jakby... Coś między nimi było. Powoli nie rozumiała sama siebie, a co dopiero obecnej sytuacji.

Zmarszczyła delikatnie nosek.
- Odpowiedz sobie na to sama. Skojarz pewne fakty. - uśmiechnęła się znacząco nie przerywając kontaktu wzrokowego. - Choć interesuje mnie jeszcze jedna rzecz, a mianowicie...
W tym momencie pociągnęła za jeden z końców opaski tak, żeby poluzować węzeł na tyle, aby się zsunęła.

Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, przestała obejmować dziewczynę i szybko zakryła swój nos. Była to rzecz, której nie chciała pokazywać światu. Miała takie kompleksy na jego punkcie, że bez opaski bądź maski chirurgicznej nie wyszłaby za nic do ludzi. Spojrzała na nią z miną mówiącą coś w stylu ''don't touch''.
-...co ty chcesz od mojego nosa.

- Jesteś Voldemortem? - zapytała przekręcając głowę w prawo, po czym zaśmiała się cicho. - No dalej, nie wstydź się.
Złapała ją za nadgarstki starając się odciągnąć dłonie od jej twarzy. Przez dłuższą chwilę siłowała się z dziewczyną, jednak postanowiła odpuścić, przekonując się w myślach, że i na to przyjdzie czas.

-Tak, jestem Voldemortem. - zawiązała szybko i porządnie opaskę. Skrzyżowała dłonie i zaczęła lustrować ją wzrokiem. Dopiero po chwili zorientowała się, że Rukia już od dłuższego czasu siedzi jej na kolanach, a Reiko jej nie zepchnęła. Czyżby tak szybko oswoiła się z jej dotykiem? Coś niebywałego, zawsze takie coś trwało od paru dni do tygodni.

- Za nieśmiertelność płaci się nosem. - wzruszyła lekko ramionami. Poczuła błądzący po jej ciele wzrok Reiko. Nagle uderzyła ją podejrzana fala gorąca, przez co jej policzki przybrały barwę dojrzałego jabłka. Wyglądała jak malowana, rosyjska laleczka. Natychmiast przełożyła do nich odwiecznie zimne dłonie z nadzieją, że pomogą one w obniżeniu temperatury i zejściu rumieńców.

Spojrzała na jej twarz z lekkim zdziwieniem.
-Dlaczego zakrywasz policzki? - złapała ją nagle za nadgarstki i szybko zabrała na bok.- ...czemu się zarumieniłaś?
Zawstydzona Rukia była jeszcze bardziej urocza niż w chwilach, kiedy przypomina drobną laleczkę z porcelany. Gdyby się głębiej zastanowić, to dziewczyna dla Reiko była cały czas uroczą i śliczną chociaż czasami aż za przesadnie było to widać.

- Jest gorąco... - wymamrotała odwracając wzrok na bok. Dopiero po chwili zorientowała się, że jej tłumaczenie nie ma najmniejszych podstaw. Temperatura w pomieszczeniu nie przekraczała 18 stopni, dodatkowym chłód bił również z otwartego na oścież okna. Przeklęła się w myślach, po czym znów spojrzała na Reiko. Nagle zaczęło ją zastanawiać jak blondynka ją postrzega. Na początku wydawała się nie przepadać za jej osobą, ale czy gdyby było tak nadal, pozwoliłaby siedzieć na jej kolanach? Szybko wykluczyła tą możliwość. Może jest jej obojętna? Albo rzeczywiście jej nie lubi, tylko nie chce być w tej chwili złośliwa? W głowie Rukii tworzył się coraz większy mętlik.

- Zimno jest, a nie gorąco. - zaczęła dźgać ją w policzek. - Zawstydziłaś się! Ale dlaczego?
Świdrowała ją wzrokiem żeby tylko odpowiedziała jej na pytanie. Jeszcze raz omiotła ją spojrzeniem i w tej samej chwili coś przykuło jej uwagę.

- Widzisz... Dawno żadna kobieta tak na mnie nie patrzyła. - wydukała.
Było to prawdą. Od dwóch lat Rukia stroniła od jakichkolwiek bliższych kontaktów z innymi kobietami, jej priorytetem stała się edukacja oraz muzyka. Hobbystycznie śpiewała, grała na perkusji i gitarze, a wolne wieczory poświęcała pisaniu tekstów piosenek. Przez ten okres czasu jej ciało zdążyło się odzwyczaić od wszystkich pieszczot, jak i zachłannych spojrzeń osób tej samej płci. Po chwili spostrzegła, że wzrok Reiko powędrował na odsłonięte, dzięki pozycji w jakiej siedziała, uda, które wydawały się bledsze od reszty odsłoniętego ciała. Reiko "dyskretnie" się oblizała, co jeszcze bardziej zawstydziło Ru.

Wróciła wzrokiem na jej twarz po drodze przypadkiem zatrzymując się na ułamek sekundy przy biuście.
- Chwila... Zawstydza cię, gdy na ciebie patrzę? - zmrużyła lekko oczy.
Chyba, że Rukia zauważyła jak Reiko się oblizuje przez tą podwiniętą sukienkę... Kto wie? Poniekąd musi też chodzić o to, że jest perfidnie pochłaniana wzrokiem.

- Twój wzrok mnie wręcz rozbiera. - zdobyła się na wyzywające spojrzenie w jej oczy. Co prawda, w wszelkich relacjach była stroną uległą, ale nie lubiła dawać po sobie tego poznać. Lubowała się w droczeniu z partnerką na różne sposoby. Dzięki temu przypięła sobie plakietkę małego diabła w tych sprawach.

Spojrzała na nią dosyć zdziwiona. Nie sądziła, że Rukia powie coś takiego. Wydawała się przed chwilą być taka nieśmiała, a nagle z takim czymś wyparowuje. Reiko zaczęły po głowie plątać się dziwne myśli związane z dziewczyną. Na jej nieszczęścia naszła ją akurat teraz ochota na nią, co całkowicie zadziwiło Reiko w samej sobie. Nie wiedziała czy może coś zrobić, czy też nie, więc siedziała w bezruchu.
- ...jak to.

- Przed chwilą patrzyłaś na mnie, jakbyś chciała mnie rozebrać dotykając przy tym każdy milimetr mojego nagiego ciała. - wytłumaczyła spokojnie i powoli.
Lekko zmrużyła oczy i zmysłowo przygryzła wargę, wypinając przy tym lekko do przodu swoją klatkę piersiową. Swe uda nieznacznie znów nakryła sukienką, która po krótkiej chwili zsunęła się ponownie, odsłoniwszy jeszcze większy skrawek jej mlecznego ciała.

Ponownie zlustrowała ją wzrokiem. Tym razem jej spojrzenie pokazywało iskierkę pożądania, jakie coraz bardziej wypełniało Reiko. Miała ochotę rzucić się na nią, ale tak nie wypada. Niepewnie przyłożyła dłoń do jej uda, gładząc je powoli i obserwując reakcję Rukii.

Jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Zmrużyła lekko oczy, po czym spuściła spojrzenie na jej dłoń, która subtelnie głaskała wewnętrzną stronę jej uda, co odrobinę podniosło poziom podniecenia. Nabrała powietrza w płuca i wypuściła ze świstem. W międzyczasie omiotła wzrokiem pomieszczenie. Kuchnia, w szczególności kuchnia przyjaciółki, która lada moment mogła do niej wejść i je przyłapać, nie była zbyt dobrym miejscem do obściskiwania się, jednak z doświadczenia wiedziała, że dla mocno napalonej tachi nie jest to żadną przeszkodą.

Przysunęła ją wolną ręką bliżej siebie i zaczęła delikatnie muskać  ustami szyję. Dłonią natomiast, od czasu do czasu, głaskała jej udo niebezpiecznie blisko krocza. Z sekundy na sekundę miała to coraz bardziej ochotę na Rukię, ale wolała się nie spieszyć. Co chwila delikatnie przygryzała jej skórę wydając ciche pomruki.

Posłusznie odchyliła głowę na bok i odgarnęła włosy. Na jej bladej, wrażliwej szyi dość szybko pojawiły się zaczerwienienia. Świadczące o przynależności do bliskiej osoby znaki, kolejny raz pojawiły się na ciele Rukii jedynie dzięki chwilowemu skoku podniecenia obu dziewcząt.
Czarnowłosa jeszcze bardziej oplotła swą partnerkę w pasie, przez co praktycznie stykały się torsami. Westchnęła donośnie, popychając Reiko do dalszego działania.

Powoli zjeżdżała pocałunkami na dekolt, a dłoń powędrowała pod jej sukienkę. Delikatnie przejechała nią po tylnej partii ciała Rukii. Nieco się powierciła, przez co doszło do otarcia się o jej ciało. Nie mogła się oprzeć uczuciu, jakie towarzyszyło jej w tej chwili. Fakt, że są w mieszkaniu ich przyjaciółki jeszcze bardziej ją nakręcał.

Wyprężyła się niczym kociak. Tego jej brakowało! Jej ciało potrzebowało pieszczot, jednak myśl, że będzie to prawdopodobnie ich jedyny wybryk, nie dawała się nimi w pełni rozkoszować. Przytuliła się do niej, mruczeniem prosząc o więcej. Sama nie pozostawała dłużna. Zwinne dłonie od kilku minut błądziły po jej plecach, od czasu do czasu szarpiąc zapięcie stanika.

Przejechała powolnie dłonią od wcięcia talii do uda, po czym podwinęła sukienkę jeszcze bardziej. Złapała ją za podbródek i delikatnie odwróciła głowę tak aby czarnowłosa patrzyła wprost na nią. Uśmiechnęła się odrobinę widząc , jaką sprawia dziewczynie przyjemność, dzięki tym pieszczotom. Powolnie przysuwała swoją twarz do jej, aby po chwili złożyć motyli pocałunek na wargach Rukii.

Zdezorientowana po raz kolejny tego dnia popatrzyła blondynie w oczy. Jej usta były miękkie niczym jedwab, a pocałunek czuły i ulotny jak cień. Rukia całowała się z wieloma kobietami, smakowała wielu ust, jednak żadne z nich nie mogły równać się z tym, czego doznała przed chwilą. Chciała znów tego doświadczyć, jednak coś nagle ją sparaliżowało. Siedziała bez ruchu jak marionetka, tonąc w ciemnych oczach partnerki.

Pocałowała ją ponownie, tym razem czulej. Błądziła powoli dłońmi po jej udach, brzuchu, biodrach, plecach tak jakby chciała zapamiętać każdy milimetr jej drobnego ciała. O wiele lepiej byłoby jej to robić bez ubrań, ale to za prędko, jest jeszcze trochę czasu.

Momentalnie zamknęła oczy, po czym rozchyliła lekko usta zapraszając jej język do wnętrza ust. Jedną ręką obejmowała jej szyję, drugą natomiast delikatnie drapała za uchem, chcąc sprawić choćby odrobinę przyjemności.

Zaczęła przez chwilę mimowolnie mruczeć, co szybko stłumiła,  powoli wdzierając się językiem do wnętrza jej ust. Objęła dziewczynę w pasie, zaczęła głaskać ją po plecach na zmianę z delikatnym drapaniem. Nagle zaczęła pieścić językiem jej policzki i podniebienie po czym lekko zahaczała o język Rukii.

Od razu dołączyła do zabawy swój język. Jęknęła cichutko sygnalizując swoje zadowolenie. Palcami przeczesywała jej rozczochrane włosy masując przy tym skórę jej głowy. Mimo swej uległości, nie lubiła, gdy dominująca pozostawała niedopieszczona. Reiko jednak skutecznie uniemożliwiała jej wykonywanie jakichkolwiek ruchów względem niej.

Słysząc ciche jęknięcie nabrała większej pewności do tego, co robi i postanowiła zaryzykować z posunięciem się dalej. Nie przerywając pocałunku powędrowała swoimi dłońmi do zapięcia sukienki Rukii. Zaczęła bardzo powoli ją rozsuwać, masując przy okazji kark dziewczyny. Była gotowa na to, że może zostać odepchnięta bądź i nie.

Czując powoli zsuwającą się z niej sukienkę, wzdrygnęła się przerywając namiętny pocałunek. Jej twarz znów oblał rumieniec. Mając nadzieję, że Reiko tego nie zauważy, schowała głowę w jej ramionach, które po krótkiej chwili zaczęła obcałowywać, pozwalając dziewczynie na dalsze ruchy.


Nagle klamka się poruszyła, a drzwi otwarto. W wejściu stanęła Uru z wyraźnym zdziwieniem widząc swoje przyjaciółki w takiej sytuacji. Reiko wzdrygnęła się zauważając jej obecność po czym szybko założyła czarnowłosej sukienkę. Nigdy nie przyłapano jej na obściskiwaniu przez co nieźle się speszyła. Odchrząknęła cicho zerkając na Rukię, która odsunęła się od niej jak oparzona, co z niewiadomych przyczyna ją zasmuciło.

***
Od teraz do każdej części muszą być przynajmniej 3 komentarze, bo inaczej nie dodamy kolejnej~